poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Martyna Raduchowska - Szamanka od umarlaków | Opowieść o pechowym medium

Szamanka od umarlaków
Martyna Raduchowska
Fabryka Słów
Liczba stron: 384


Duchy, szamanka, banshee, demony, seanse spirytystyczne, opętania, egzorcyzmy, wychodzenie poza ciało. Gdy mowa o takich rzeczach, specyficznych trzeba przyznać, myśli się o horrorach, po których nie można spokojnie spać. Jakie więc było moje zdziwienie, gdy ujrzałem te elementy w powieści, która na pierwszy rzut oka wydaje się być przyjemną książką, w żadnym wypadku nie przypominającą horroru. Mowa tu o „Szamance od Umarlaków” autorstwa Martyny Raduchowskiej, wrocławianki, której opowiadania można przeczytać w antologiach „Nawiedziny” oraz „Kochali się, że strach”.

Ida Brzezińska należy do czarodziejskiej rodziny, od wieków pałającej się magią, w której każdy ma jakieś zdolności. Dziewczyna jednak, nie wyczuwając u Siebie żadnych talentów, chce odciąć się od rodziny i żyć jak normalny człowiek: studiować, pracować, bawić się. I może byłoby to możliwe, gdyby nie jeden malutki szczegół: Ida widzi duchy a jej sny przepowiadają śmierć. Z przymusu trafia do ciotki, by uczyć się zawodu medium, a gdy mentorka odchodzi w zaświaty, dziewczyna, będąc zdana tylko i wyłącznie na siebie rozpoczyna najeżone trudnościami i niebezpieczeństwami życie szamanki od umarlaków.

„Szamanka…” odznacza się wciągającą, oryginalną aczkolwiek niezbyt złożoną fabułą, po brzegi wypełnioną ciekawymi aspektami fantastycznymi, których na próżno szukać w innych powieściach tego typu. Ida podczas swej przygody co chwile wpada w jakieś tarapaty, sprawiając, że czytelnik momentami nie może się oderwać. Są jednak elementy, które zniechęcają a obok, których przejść obojętnie nie można.

Główna bohaterka, Ida, jest miłą i przyjemną osobą, której przyszło zmierzyć się z czymś zupełnie nowym i trudnym, więc jej historia powinna w pewien sposób czytelnika do niej przybliżać. Ja jednak nie mogłem się do niej przekonać, często swym zachowaniem irytowała mnie i odpychała. Miałem też dziwne wrażenie, że autorka chce ponad wszystko, momentami przesadnie pokazać jak bardzo niezrozumiałe i nowe jest dla Idy bycie medium. 

Zupełnie czymś innym było natomiast obcowanie z ciotką bohaterki, Teklą. Ta, choć była bardzo wredna i opryskliwa, swym zachowaniem oraz wypowiedziami ociekającymi sarkazmem, wywoływała uśmiech na twarzy. Widać też, że często kpiąc i żartując z Idy, tak naprawdę przywiązała się do młodej medium i  chciała jej przekazać wiedzę niezbędną do przetrwania

Zarówno do interesującego stylu pisania autorki jak i zrozumiałego w odbiorze języka powieści nie mam prawie żadnych zastrzeżeń. Mieszane uczucia wywoływały u mnie zwroty typu: „rzucili jakimś hokusem-pokusem” lub „czarem- marem”. Chyba wolałbym już konkretne nazwy, być może brzmiące głupio ale i tak lepiej niż w/w. Dziwne wydało mi się także potraktowanie Pecha osobowo. Przedstawiony jest tutaj jako coś lub ktoś kto czyha na Idę i robi wszystko by uprzykrzyć jej już i tak ciężkie życie. Mam wrażenie, że bez wstawek o Pechu, książka byłaby równie dobra, kto wie czy nie lepsza.

„Szamanka od Umarlaków” nie jest być może arcydziełem fantastyki aczkolwiek warto poświęcić czas na jej przeczytanie. Jest lekką lecz mocno wciągająca powieścią urzekającą nowymi rozwiązaniami, jednak nie jest pozbawiona wad. Stąd moja ocena to tylko 3/5.

piątek, 26 sierpnia 2011

Colin Dexter - Świat ciszy Nicholasa Quinna

Świat ciszy Nicholasa Quinna
Colin Dexter
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
Liczba stron: 277


Do tej pory miałem możliwość poznania tylko kilku detektywów, których dokonania były i są  opisywane na stronach kolejnych powieści kryminalnych. Herkules Poirot i Panna Marple z książek Agathy Christie, Martin Beck stworzony przez skandynawski duet Per i Wahloo oraz kilku mniej znanych, polskich i zagranicznych. Jakże się więc ucieszyłem, mogąc poznać kolejnego bohatera zawodowo rozwiązującego zagadki kryminalne. Osoba, o której mówię, to Inspektor Morse, główny bohater „Świata ciszy Nicholasa Quinna” Colina Dextera. Jest to wielokrotnie nagradzany autor 13 powieści o inspektorze Morsie. I choć jest to moje pierwsze spotkanie z nim, mam nadzieję, że jeszcze będzie mi dane przeczytać którąś z książek tego cyklu.

W budynku Konsorcjum Egzaminów Zagranicznych, na terenie Oksfordu, zostaje popełnione morderstwo. Zmarłym okazuje się tytułowy Nicholas Quinn, prawie całkiem głuchy pracownik Konsorcjum, zatrudniony 3 miesiące wcześniej, mieszkający samotnie i pozornie nie mający wrogów. Jako pierwsi, podejrzani zostają ludzie pracujący na co dzień  z denatem: urzekająca panna Height, jej kochanek Martin, tajemniczy Ogleby oraz sekretarz Bartlett. Dowodów ani poszlak nie ma prawie wcale, jednak prowadzący sprawę inspektor Morse, wraz z sierżantem Lewisem nie poddają się. Kto z wymienionej czwórki popełnił tą zbrodnię, jaki miał motyw i czy Quinn jest jedynym zamordowanym? Chcąc znać odpowiedź na te pytania, trzeba tylko sięgnąć po tą powieść i wraz z Morsem zagłębić się w tajniki śledztwa.

Książka podzielona jest na 4 rozdziały, z których każdy wyjaśnia jedno z ważnych pytań dotyczących śledztwa: Dlaczego? Kiedy? W jaki sposób? Kto? A przynajmniej w założeniu tak miało być, bo w rzeczywistości do końca nie wiadomo dokładnie kiedy i dlaczego zabito Quinna. Jest to jednak zrozumiałe gdy weźmie się pod uwagę, jak bardzo skomplikowaną intrygę uknuł tutaj autor. Mnóstwo tu poszlak, które okazują się ślepymi zaułkami, dowodów, które albo z czasem tracą swoje znaczenie albo miały zmylić detektywa. Najważniejsze jednak jest to, że mimo wszystko nie ma możliwości by zagubić się w fabule a wszystko jest dobrze i zrozumiale wyjaśnione.

Mogę z całą pewnością zapewnić, że nawet najbardziej zagorzały fan kryminałów, nie wpadnie na rozwiązanie tej zagadki, dopóty, dopóki nie zrobi tego Inspektor Morse. Wiąże się z tym to, że autor podając często szczątkowe informacje, uniemożliwia czytelnikowi wysnucie własnych domysłów lub podejrzeń, i zmusza go by skupić się na głównodowodzącym sprawą. Zauważyłem także lekko irytującą skłonność autora, do kończenia, a wręcz ucinania wielokropkiem zdań , które w jakikolwiek mogłyby nakierować czytelnika na trop zbrodniarza.

Bardzo ciekawie Colin Dexter wykreował dwójkę głównych bohaterów, którzy znając siebie i swoje zwyczaje, uzupełniają się i tworzą bardzo dobraną parę. Inspektor Morse, miłośnik piwa, krzyżówek i nagości oraz bardzo skrupulatny i uprzejmy sierżant Lewis od razu przypadają czytelnikowi do gustu. Ponadto widać tu, że detektyw, to człowiek jak każdy inny i ulega też naturalnym ludzkim odruchom.
Objawia się on jednak niebywałą inteligencją i gdy oddawał się rozmyślaniu nad sprawą, przypominał mi Herkulesa Poirot, twierdzącego, że każdą zagadkę da się rozwiązać siadając spokojnie w fotelu i rozmyślając nad nią. Czasami jednak miałem wrażenie, zapewne z  powodu niedoinformowania, że wysnuwa niektóre wnioski całkiem bezpodstawnie, lub kierując się wyłącznie intuicją.

„Świat ciszy Nicholasa Quinna” to zdecydowanie dobry kryminał na czytanie którego warto poświęcić swój czas. Mimo kilku niedoskonałości wciąż pozostaje mocno wciągająca powieścią, która swą szeroko zakrojoną intrygą na pewno zaskoczy każdego. Bez wątpliwości godna polecenia.

Za możliwość zrecenzowania tej książki bardzo gorąco dziękuję serwisowi Zbrodnia w Bibliotece.


Baza recenzji Syndykatu ZwB

środa, 24 sierpnia 2011

Jack Du Brul - Operacja Przystań Charona

Operacja Przystań Charona
Jack Du Brul
Wydawnictwo Amber
Liczba stron: 400



Z dorobkiem literackim amerykańskiego autora powieści sensacyjno- przygodowych jakim jest Clive Cussler zaznajomionych jest bardzo dużo ludzi, zarówno miłośników tego gatunku jak i tych, którzy sięgają po niego od czasu do czasu. I choć mi nie było jeszcze pisane by coś jego autorstwa przeczytać, to w ostatnim tygodniu miałem okazję przeczytać powieść Jacka Du Brula, współautora 6 bestsellerów Clive Cusslera, jaką jest „Operacja „Przystań Charona””. Jest to druga, po „Operacji „Kuźnia Wulkana”” część cyklu opowiadającego o przygodach i dokonaniach Phillipa Mercera, amerykańskiego geologa.

USA. Czasy teraźniejsze. Prezydent Stanów Zjednoczonych, postanawia poprzez sięgnięcie po złoża ropy na Alasce, uniezależnić swój kraj od zagranicznych dostaw tego surowca. Jednak kraje, z których dotychczas importowano ropę, czując się zagrożone, zrobią wszystko by, plan ten się nie powiódł. Z pomocą krajom Bliskiego Wschodu nadchodzi były agent KGB, dysponujący ukradzionymi planami operacji, opracowanymi przed laty przez Związek Radziecki. Planami, które mogą zmienić bieg historii. Jednak ani zagrożone kraje, ani Iwan Kerikow,agent KGB nie wzięli pod uwagę tego, że ktoś może im przeszkodzić. Ktoś taki jak Phillip Mercer, mający już wcześniej do czynienia z Kerikowem.

To co wyłania się na pierwszy plan i co jest najważniejszą rzeczą , to szeroko zakrojona intryga obejmująca nie jedno miasto, nie jeden kraj, a rząd kilku krajów, które bezwzględnie dążą po trupach do celu. Jest to niesamowicie złożony spisek, w którym zniszczenie całego ekosystemu Alaski poprzez zalanie ropą okazuje się tylko błahostką, i przykrywką do bardziej przewrotnych wydarzeń. W grę wchodzi nie tylko istnienie roślin, zwierząt i pięknych krajobrazów, lecz także życie wielu ludzi, oraz suwerenność niektórych krajów.
Kolejnym ważnym punktem, jest przygotowanie autora. Czytając „Operacje „Przystań Charona”” od razu widzi się, że ma niezbędną wiedzę dotyczącą maszyn takich jak supertankowce, statki czy helikoptery. Często w książkach występują tylko skrzętnie podawane informacje, natomiast w przypadku tej powieści nie doświadcza się tego.

Bohaterowie są bardzo dobrze i ciekawie stworzeni, zarówno Ci chcący ratować Alaskę, jak i Ci, którzy pragną jej zniszczenia. Nie ma się tego wrażenia, że są sztuczni, papierowi czy  wprowadzani do akcji na siłę. Po prostu są na swoim miejscu. Jednak tutaj pojawia się pewien szkopuł. Mianowicie, główny bohater jakim jest Phillip Mercer okazuje się praktycznie nieśmiertelny i ani katastrofy lotnicze, ani kule czy też wybuchające statki nie są w stanie mu przeszkodzić. Po prostu, napędzany adrenaliną dąży przed Siebie, samemu walcząc z całą masą przeciwników.
Również główny antybohater, Iwan Kerikow świetnie unika śmierci i w niewyjaśnionych okolicznościach wychodzi cało z wybuchu, wcześniej będąc postrzelonym, pływając w lodowatej wodzie, by zapewne pojawić się w kolejnej części.

Wbrew pozorom, książka nie jest naszpikowana technicznymi pojęciami związanymi z często pojawiającymi się maszynami. Naszpikowany zabawnymi dialogami język jest prosty w odbiorze, nie sprawia żadnych problemów. Nie przypominam Sobie również, bym widział jakieś znaczące błędy. Mamy tu jednak do czynienia z bardzo małą czcionką sprawiającą, że pozornie mało, ponad 400 stron czyta się zdecydowanie dłużej, niż powinno i często jest to męczące.

Jack Du Brul stworzył niesamowicie wciągającą powieść, która pomimo kilku wad zapewnia rozrywkę na kilka długich wieczorów. Bardzo ciekawie zakrojona intryga oraz świetnie wykreowani bohaterowie, są bardzo dobrą zachętą by sięgnąć, po „Operacje „Przystań Charona”. Jeśli jednak istnieje taka możliwość, proponuję przeczytać najpierw pierwszą część cyklu, czyli „Operacje „Kuźnia Wulkana”, bo choć praktycznie nie są one powiązane, to na pewno będzie przyjemnie. Bardzo gorąco polecam.

Baza recenzji Syndykatu ZwB

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Powrót

Po tygodniu przebywania na wsi wracam i postaram się w miarę możliwości zaglądać na blogi. Chociaż z tym jest różnie u mnie to spróbuję :) Mam nadzieje że zdążę napisać recenzje, bo za jakiś czas mają się zacząć roboty u mnie w domu,  a wtedy już będę potrzebny.
Miło być znów z dostępem do waszych blogów. :)

wtorek, 9 sierpnia 2011

Katarzyna Rogińska - Wieża Sokoła

Wieża Sokoła
Katarzyna Rogińska
Wydawnictwo Oficynka
Liczba stron: 296



Idąc ulicą każdego pogodnego dnia, ani razu nie przejdzie nam przez myśl, że nieznajomy którego właśnie minęliśmy może być gwałcicielem lub mordercą, o którym nikt nie ma pojęcia, lub, że w domu, obok którego przeszliśmy obojętnie ktoś przetrzymuje i krzywdzi człowieka. O takich rzeczach się nie myśli. No, chyba, że jest się świeżo po lekturze „Wieży Sokoła”, zapierającego dech w piersiach thrillera Katarzyny Rogińskiej, autorki licznych opowiadań oraz powieści „Jeśli czegoś pragnę”, wydanego pod koniec maja 2011 r. przez Wydawnictwo Oficynka.

Piękna i młoda Dymitra od zawsze miała wszystko na wyciągnięcie ręki. Nigdy nie musiała kalać się pracą fizyczną. Dopiero gdy po dyskusjach z przyjaciółmi anarchistami zaczęła olewać egzaminy, ojciec wysłał ją do pracy w pensjonacie w Santorini. Ciężka praca zdecydowanie nie jest dla wszystkich, a tym bardziej dla dziewcząt takich jak Dymitra, więc gdy nadarza się okazja by nie tylko wyrwać się z pensjonatu, ale także zwiedzić inny kraj i zakochać się w przystojnym polskim lekarzu imieniem Edward, młoda Greczynka od razu się zgadza. Wyrusza więc do Polski, by pomóc utrzymywać porządek w domu zamieszkiwanym przez Edwarda, jego matkę oraz ubezwłasnowolnioną, ciężko chorą żonę. Niestety, dziewczyna nie przeczuwając niczego złego, nikomu nie podaje adresu ani nazwiska ludzi, u których będzie mieszkać a jedyny kontakt z rodziną to cotygodniowe połączenie telefoniczne. Jednak po jakimś czasie telefony ustają, a ślad po Dymitrze ginie…

Autorka zgrabnie podzieliła książkę na trzy ściśle ze sobą powiązane części nazwane kolejno: Dymitra, Potwór oraz Kociara, które opowiadają historię odpowiedniego, tytułowego bohatera. Pierwsza i druga część wywołują swego rodzaju paradoks. Często z powodu ukazanego okrucieństwa, brutalności i wulgarności czytelnik ma ochotę odrzucić na chwilę książkę, jednak nie może tego zrobić i ulegając ciekawości brnie dalej w lekturę, by dowiedzieć się co stało się dalej. Tak, „Wieża Sokoła” zdecydowanie wciąga, a człowiek czytając ją, nie może uwierzyć, że takie rzeczy mogą dziać się naprawdę .
Trzecia część natomiast może stanowić nie małe zaskoczenie. Oto nagle więziona Dymitra odchodzi na drugi plan, a na scenę wychodzi starsza kobieta, mająca obsesję na punkcie kotów, i z tymi stworzeniami rozmawiająca. Szczerze mówiąc, przez jakiś czas nie miałem pojęcia co ma owa Kociara wspólnego z tragedią opisaną na poprzednich stronach powieści. Na szczęście z biegiem czasu pojawia się coraz więcej faktów łączących obie historie i od przygód oraz dochodzeń  Kociary nie można się oderwać.

Kolejnym małym paradoksem są bohaterowie. Wszyscy są bardzo dobrze wykreowani, nie wydają się sztuczni a doświadczenie autorki, która ukończyła psychologię na Uniwersytecie Gdańskim jest tutaj bardzo dobrze widoczne, zarówno jeśli chodzi o umysł ofiary, jak i chorego oprawcy, z pozoru wyglądającego na porządnego człowieka. Problemem jednak okazuje się to, że żadnego z bohaterów nie da się tak naprawdę polubić. Edward oraz jego matka, jako czarne charaktery, odpadają na pierwszy ogień. Dymitry, rozpieszczonej nastolatki działającej pod wpływem emocji bez zważania na konsekwencje, nawet pomimo tragedii nie da się polubić. Dopiero zagadkowa Kociara okazuje się kimś w miarę przyjemnym, jednak momentami odtrąca czytelnika.

„Wieża Sokoła” na pewno nie jest lekturą dla każdego, jeśli jesteś wrażliwym człowiekiem, nie sięgaj po nią. Jeśli jednak nie lękasz się mrożącej krew w żyłach przygody, to trzeba powiedzieć, że zdecydowanie warto sięgnąć po tą powieść, dowiedzieć się co ma wspólnego Kociara z tragedią młodej Greczynki i odkryć tajemnice kryjące się w zakamarkach wielkiego domu. 

Książkę otrzymałem od Wydawnictwa Oficynka za co bardzo gorąco dziękuję :)
Ps. Dawno mnie nie było, trochę za sprawą remontu( nowy sufit, ściany, przebijanie ścian itp) ale mam nadzieje że z Szamanką od Umarlaków pójdzie mi szybko, i będzie czas na recenzję :)

Baza recenzji Syndykatu ZwB

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Podsumowanie lipca

Lipiec dobiegł końca, choć przebiegał pod znakiem remontu, to jakoś znalazłem czas na czytanie.
Na początek ankieta na książkę czerwca, w której góruje S. King :) Tylko 14 głosów, ale co poradzić :)
1 - S. King - Pod Kopułą
2 - S. King - Pokochała Toma Gordona

A teraz trochę o lipcu:
Przeczytałem tylko 6 książek(właściwie to 6,5 bo jestem w trakcie) z czego 5 zrecenzowałem. Daje to 2072 strony bez tych z książki przeczytanej do tej pory do połowy.

Książki do recenzji - 4

Książki wygrane - 4

W tym miesiącu nie ma żadnych słabych książek, najciekawsza jak dla mnie chyba to "Gears of War: Pola Ashpo"

Jedyna trudna książka to "Biedni Polacy patrzą na getto". Nie potrafiłem zrecenzować.

Zapraszam także do nowej ankiety, która zaraz się pojawi :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...