Przyjdź i zgiń
Agatha Christie
Wydawnictwo Dolnośląskie
Liczba stron: 276
Idziesz spokojnie ulicą, nie spodziewasz się niczego, nagle słyszysz krzyk. Patrzysz w stronę budynku, z którego ten krzyk dobiegł i widzisz dziewczynę biegnącą co sił w nogach w twoją stronę, z przerażeniem namalowanym na twarzy. Gdy dobiega do Ciebie, z trudem wydusza z siebie, że w domu na podłodze leży martwy mężczyzna. Gdy z trudem przekonujesz samego Siebie, żeby to sprawdzić, okazuje się, że dziewczyna mówiła prawdę. Na podłodze leży dosyć przystojny facet w garniturze, jednak twoją uwagę przykuwa dziwny fakt. W pokoju ktoś ustawił kilka zegarów, wskazujących tą samą, nieprawidłową godzinę – 4.13. Brzmi nieprawdopodobnie? A właśnie tak wygląda jedno z najdziwniejszych popołudni głównego bohatera powieści „Przyjdź i zgiń” autorstwa nieśmiertelnej mistrzyni kryminału, Agathy Christie. O autorce dużo pisać nie trzeba, bo większość zna, a jeśli ktoś nie zna to polecam się z jej twórczością zapoznać.
Kolejne już moje spotkanie z Panią Christie, jednak czy w pełni udane? Podchodząc do jej powieści oczekuje czegoś co mnie zaskoczy a wir wydarzeń nie pozwoli mi się od niej oderwać. Jednak czy tak było nie jestem pewien. Co wynika ze wstępu, cała ta tajemnica zbrodni jest niesamowita. Do biura stenotypistek dzwoni ktoś i zamawia konkretną dziewczynę do przepisywania listów, a gdy ta dociera na miejsce, odkrywa zwłoki. Właścicielka domu, ślepa Pani Pebmarsh twierdzi jednak, że nie dzwoniła nigdzie i nie wzywała stenotypistki. Cała ta historia niezmiernie mnie zaintrygowała. W mej głowie zaczęły się pojawiać dziesiątki pytań. Kto chciałby wrobić młodą dziewczynę w morderstwo, kim tak naprawdę jest niezidentyfikowany mężczyzna, jaki związek mają z tym te trzy zegary, i wiele innych. Jest to duży plus tej i innych książek Christie. Fabuła postępuje tak, że skłania czytelnika do myślenia, szukania odpowiedzi na te wszystkie pytania, kartkowania i uważniejszego czytania.
Pozytywnym aspektem jest tutaj połączenie dwóch wątków: śledztwa związanego z zabójstwem tajemniczego mężczyzny oraz śledztwa wykonywanego przez agenta Scotland Yardu, Colina Lamba( to na niego wybiegła z krzykiem Sheila Webb, młoda dziewczyna).
I tak też podczas rutynowego przesłuchiwania sąsiadów, Lamb dopatruje się szczególnych informacji mogących naprowadzić go na trop. Muszę się jednak przyznać, że nie do końca zorientowałem się o co chodzi z tym śledztwem Scotland Yardu i choć biorąc pod uwagę moje nocne czytanie trudno mi obarczyć winą książkę, to czuje się trochę rozczarowany.
Jeśli już wspomniałem o sąsiadach, których Lamb odwiedza z inspektorem Hardcastlem, to muszę powiedzieć, że jest to istna galeria ciekawych charakterów. Spotkamy tu nie widzącą świata poza kotami kobietę, matkę dwojga rozbrykanych i często wtykających nos w nie swoje sprawy dzieciaków i kilka innych postaci.
Wspomnieć trzeba również o specyficznej narracji, przeplatane są tu zarówno relacja Colina Lamba, czyli narracja czysta 1-osobowa, pozwalająca zgłębić umysł agenta Yardu z rozdziałami z narracją 3-osobową, gdzie czytamy o czynach i emocjach pozostałych bohaterów. Trzeba przyznać, że to bardzo ciekawe rozwiązanie.
Dla fanów Herkulesa Poirot mam raczej smutną wiadomość, gdyż ten pojawia się, lecz dopiero w połowie książki, i swą postawą pragnie dowieść, że sprawę morderstwa można rozwiązać siedząc w fotelu i analizując fakty, przez co odchodzi on raczej na drugi plan.
Tym, co sprawiło, że powieści „Przyjdź i zgiń” nie mogę dać najwyższej oceny jest samo rozwiązanie zagadki morderstwa. Detektyw Poirot mówi, że skoro sprawa wydaje się trudna, to morderstwo musiało być proste. Autorka chciała chyba, by tak właśnie wyszło, by wszystko okazało się proste. Ja jednak musiałem dwa razy przeczytać rozwiązanie zagadki, bo za pierwszym razem po prostu się zgubiłem. Podobne sytuacje miałem kilka razy już podczas czytania, co lekko mnie zniechęcało.
Biorąc jednak pod uwagę całość powieści, jest to pozycja godna przeczytania, zarówno dla fanów Christie, choć Ci na pewno po nią sięgną, jak i dla tych, którzy po raz pierwszy sięgną po twórczość mistrzyni kryminału. Jest tu wszystko, co potrzebne, by wciągnąć czytelnika na kilka godzin w świat morderstwa i śledztw. Z czystym sumieniem daje tej pozycji 4/5.
Książkę wypożyczyłem z Miejsko Gminnej Biblioteki Publicznej im. S. Przybyszewskiego w Kruszwicy.
Z powodu ostatnich problemów na bloggerze, związanych z niemożliwością zalogowania się oraz z powodu dzisiejszego wyjazdu na dni otwarte TVP Bydgoszcz, nie miałem możliwości czytania waszych recenzji i byłem trochę nieaktywny :)
Ankieta zakończona: Choć licznie udziału nie braliście to jednoznacznie wygrał gatunek Fantasy a na drugim miejscu Science - Fiction wraz z Kryminałem :)
Pozdrawiam
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Lubię Christie, więc dopisuję do listy "chcę przeczytać":)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKasandra: Skoro fanka Christie to jak najbardziej:)
OdpowiedzUsuńNiedopisanie: Czyli mamy coś wspólnego:)
Lubię książki, które uruchamiają w mojej głowie trybiki i skłaniają do myślenia. Trochę szkoda, że fabuła na końcu się plącze, ale pani Christie wybaczyć można praktycznie wszystko :)
OdpowiedzUsuńA ja nie lubię Christie, choć to może dziwne, jako że znów kryminały zaliczam do ulubionego gatunku ;)
OdpowiedzUsuńVaria: Pewnie, że można wybaczyć :)
OdpowiedzUsuńDominika Anna: Są gusta i guściki :)
Jakoś się nie dziwię że fantasy zwycięzyło :)
OdpowiedzUsuńChristie to jak dla mnie autorka strawna w małych ilościach i w dużych odstępach czasu. Gdy czytam na przykład dwie jej książki jedna po drugiej, to mnie nudzi.
Ja dopisuję do listy, z prostego powodu - tego kryminału nie czytałem
OdpowiedzUsuńSilaqui: No fantasy lubiane jest przez zdecydowaną większość :) Mi zdarza się czytać dwie pod rząd od Christie, jakoś daje rade :)
OdpowiedzUsuńPisanyinaczej: Żeby wszystkie od Christie przeczytać to trochę czasu potrzeba :)
Pozdrawiam
Na razie przeczytałam tylko jedną książkę Christie, ale zaraz zabieram się za dwie kolejne :)
OdpowiedzUsuńObiecuję sobie sięgnąć po książki pani Christie i na razie nic... Nadejdzie może taki dzień, że przyda mi się wizyta w bibliotece (przeczytam swoje prywatne zbiory) i wtedy na pewno wypożyczę 8)
OdpowiedzUsuńCzytałam już dwie, może trzy książki A. Christie i, choć nie przepadam za kryminałami, muszę przyznać, że dość mi się spodobały :) Kto wie, może i po tę kiedyś sięgnę? Zobaczy się ;)
OdpowiedzUsuńVanilla - miło mi to czytać :)
OdpowiedzUsuńBella - A zbiory wypełnione po brzegi pewnie :)
Izaa. - Dokładnie, zobaczy się :)
Nie chcę się tu powtarzać, bo już raz o tym pisałam, ale w sumie co mi tam. Christie jest fantastyczna, absolutnie unikatowa i nieprzewidywalna. Jasne, że miewała również słabsze książki, ale jak dla mnie, nikt nigdy jej nie dorównał i nie dorówna. Łączyła twardy kryminał ze świetnym poczuciem humoru i angielską 'gapowatością' oraz kurtuazją. Niesamowite połącznie. I do tego nigdy nie mogę trafić w mordercę :)
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu planuję przeczytać coś Christie, ale zawsze zabieram się za coś innego. Muszę w końcu coś nadrobić.
OdpowiedzUsuńCzytałam, aczkolwiek dość dawno temu, miałam wtedy 'fazę' na Christie, teraz chwilowo zaprzestałam, ale pewnie niebawem wrócę, bo zostało mi na półce parę książeczek do przeczytania, a wakacje to okres przyjazny kryminałom :)
OdpowiedzUsuńDla mnie Agatha Christie jest niepodzielną królową kryminałą. Wykreowane przez nią postacie Poirota i Marple są niezwykle plastyczne i zapadają w pamięć. To jedna z moich ulubionych pisarek.
OdpowiedzUsuń