sobota, 28 stycznia 2012

Will Thomas - Pewne ryzyko

Oryginalna okładka
Pewne ryzyko
Will Thomas
Rider's Digest
152 strony

„Wszyscy autorzy powieści, których akcja rozgrywa się w epoce wiktoriańskiej, pozostają w cieniu Arthura Conana Doyle’a”*. Czy to jednak oznacza, że nie warto pisać powieści obsadzonych w tychże czasach, z obawy że nie zostaną one zauważone lub niedocenione. Sądzę, że nie. Na poparcie mojego argumentu świetnie nadaje się powieść Willa Thomasa, „Pewne ryzyko”, której akcja rozgrywa się w 1884r. a która była dla mnie udaną przygodą.

Morderstwo w mieście tak wielkim jak Londyn nie jest czymś nadzwyczajnym. Jednak gdy ofiarą jest Żyd, w okresie szczególnie napiętych relacji między tutejszymi mieszkańcami a przybyłymi w poszukiwaniu pracy żydami, zagadka jest już ciekawsza. Tym bardziej, że ofiarę ukrzyżowano na podobieństwo Jezusa, a pod wszystkim podpisuje się tajemnicza Liga Antysemicka. Czy jest to pojedyncza zbrodnia czy też planuje się ich więcej, jako zagładę imigrantów. To właśnie tą zagadkę spróbuje rozwikłać najlepszy detektyw w Londynie, Cyrus Baker wraz ze swym świeżo zatrudnionym pomocnikiem Thomasem Llewelynem.

Podczas gdy śledztwo powoli idzie do przodu, na jaw wychodzą bardzo interesujące fakty. Okazuje się, że ofiarą jest żyd polskiego pochodzenia – Louis Pokrzywa, które wymawia się po-shee-va. Nie sposób ukryć lekkiego uśmiechu po znalezieniu polskiego wątku, mimo że w niezbyt miłych okolicznościach. Ponadto, w angielskich pubach i barach ktoś nakłania miejscowych do agresji wobec imigrantów, którzy odbierają im miejsca pracy. Sytuacja jest napięta, w powietrzu czuć unoszącą się nienawiść.

Powieść bardzo ciekawie się rozpoczyna, co jest zwiastunem tego, że pozostała jej część będzie równie interesująca. Niestety przyznać trzeba, że w środku śledztwa były momenty, gdzie oprócz zwykłych przesłuchań nie było nic, i można się było lekko nudzić. Na szczęście potem jest już lepiej, a zaskakujące zakończenie rekompensuje chwile znużenia. W życiu nie zgadł bym, że to właśnie ta postać mogła być zabójcą i tym samym naganiaczem Londyńczyków.

Największym plusem są tutaj bohaterowie a zwłaszcza Pan Cyrus Baker, kochający swego małego pekińczyka Harma, gustujący w kuchni azjatyckiej, doskonale znający techniki jujitsu i w razie potrzeby potrafiący w pojedynkę stawić czoła grupie przeciwników. Świetnie czyta się o jego poczynaniach, np. z użyciem niesamowicie wyostrzonych morderczych wręcz monet. Autor opisał wszystko z perspektywy Thomasa Llewelyna, co jeszcze bardziej urozmaica akcję, po jakimś czasie bowiem nowy pomocnik dostrzega pewne ryzyko.

Widać tu fascynację Pana Thomasa epoką wiktoriańską i opowieściami o Sherlocku Holmesie, nie zmienia to jednak faktu, że „ Pewne ryzyko” to bardzo dobra powieść kryminalna i że przygoda z nią jest zdecydowanie godna polecenia. Otrzymuje ode mnie 4+/5

*Słowa samego autora - Willa Thomasa

Baza recenzji Syndykatu ZwB

sobota, 21 stycznia 2012

Robert Crais - Zasada dwóch minut

Zasada dwóch minut
Robert Crais
Wydawnictwo Świat Książki
368 stron

„Zawodowcy zawsze przestrzegają świętej zasady dwóch minut. Wchodzisz do banku, przez dwie minuty robisz to, co masz do zrobienia, i się ulatniasz. Dwie minuty to minimalny czas reakcji policji na sygnał bezgłośnego alarmu docierający z napadniętego banku. Z każdą następną sekundą maleją szanse ucieczki.”. Słowa świetnie opisujące zasadę, która wykorzystanie znalazła w kryminale Roberta Craisa pod takim samym tytułem: „Zasada dwóch minut”.

Max Holman, narkoman i przestępca napadający na banki po 10-letniej odsiadce planuje rozpocząć nowe, tym razem uczciwe życie. Niestety w dniu wyjścia z więzienia dowiaduje się o morderstwie jego jedynego syna i trzech innych policjantów. Wszystko wskazuje na to, że było to przypadkowe zabójstwo, jednak dla byłego przestępcy nie wszystkie poszlaki do siebie pasują. Rozpoczyna więc własne śledztwo, prosząc o pomoc jedyną odpowiednią osobę jaką znał, agentkę FBI, która 10 lat wcześniej zaprowadziła go za kratki. W wyniku śledztwa prowadzonego przez ten niesamowity duet, na jaw wychodzą bardzo niebezpieczne fakty, których znajomość grozi śmiercią.

Bardzo ciekawa wydaje się wizja bandziora, który nie chce dłużej być tym złym, próbuje stać się uczciwym człowiekiem, a jedyne czego chce to wiedzieć, kto stoi za zabójstwem jego syna. Chce stanąć na szali sprawiedliwości i zemścić się na tym, który odebrał mu dziecko. Niestety, jak to określił pewien z bohaterów, ta sprawa śmierdzi na kilometr, i każdemu, kto się w nią wplątuje grozi niebezpieczeństwo. Tak więc już po jakimś czasie, gdy w głowie Holmana ukazują się pewne podejrzenia, ktoś zaczyna na niego polować a jego przyjaciela wrabia się w terroryzm. Powieść po brzegi wypełniona jest akcją, a zwroty akcji jak i zakończenie są wręcz nieprzewidywalne.

Jak zwykle to bywa w takich książkach, agentka FBI za sprawą swych znajomości jest w stanie dotrzeć do każdej potrzebnej informacji, korzystając z archiwów różnych organizacji rządowych praktycznie nie zwracając na siebie żadnej uwagi. Trzeba jednak przyznać, że bez tej bohaterki „Zasada dwóch minut” nie byłaby tak ciekawa.

Jeśli komuś w głowie pojawiło się pytanie co ma wspólnego ze sprawą zabójstwa policjantów zasada dotycząca napadów na banki, zapewniam, że odpowiedź i to bardzo ciekawą odnajdziecie w treści tego zdecydowanie wartego przeczytania kryminału. Oceniam go na 4/5.

Baza recenzji Syndykatu ZwB

piątek, 20 stycznia 2012

Małe zmiany

W związku z tym, że na blogu najczęściej pojawiają się recenzje powieści z gatunków thriller, kryminał czy też groza, było mi tak jakoś za jasno. Motyw ze śniegiem, który był na blogu chyba od początku zmieniłem na coś bardziej mi przystającego. Oczywiście opinie mile widziane :)

Obecnie mam do napisania jakieś 4 recenzje, bo troche przeczytalem a nie mialem czasu na pisanie, zobaczymy jak to wyjdzie :)


środa, 11 stycznia 2012

Greg Iles - Zło wcielone

Zło wcielone
Greg Iles
Reader's Digest
190/528** stron

Jest na świecie kilka rzeczy, które kojarzą się ludziom z najgorszym, czymś złym, bez czego świat byłby o wiele, wiele lepszy. Jedna z takich właśnie rzeczy to wszelkiego rodzaju choroby trawiące ogromny odsetek społeczeństwa, w niektórych przypadkach niemożliwe do wyleczenia, zadająca mnóstwo bólu i cierpienia nie tylko ofiarom. Inną zaś okropną rzeczą jest zlecenie morderstwa, np. osoby bliskiej, często w celu wzbogacenia się lub z podobnych pobudek. Dlaczego jednak wziąłem pod uwagę dwa tak różne zagadnienia? Otóż właśnie takiego podwójnie morderczego połączenia użył Greg Iles w swej powieści „Zło wcielone”

Doktor Chris Shepard wiedzie spokojne, lekko monotonne życie. Ma kochającą żonę i dziecko. I wszystko byłoby wspaniale, gdyby tylko nie dowiedział się od agentki specjalnej Alex Morse, że w najbliższym czasie ktoś będzie chciał go zabić i że prawdopodobnie za wszystkim stoi jego żona, Thora. Mimo, że nie dopuszcza do siebie takiej możliwości i wyprasza Morse, informacja ta nie daje mu spokoju. Nawiązuje więc kontakt z agentką FBI i wplątuje się w niebezpieczne śledztwo, którego stawka jest o wiele, wiele większa niż jedno życie, nic nie znaczącego doktora.

Sama Alex Morse jest bezpośrednio ze sprawą związana. Podejrzewa, że jej siostra zginęła w podobnych okolicznościach w jakich miałaby zginąć kolejna ofiara morderczego procederu, który sam w sobie jest świetnie wymyślony. Jesteś milionerem, pragniesz rozwodu jednak wiesz, że zabrałoby to zbyt dużo pieniędzy? Tajemniczy adwokat proponuje Ci zajęcie się za pewną opłatą twoim współmałżonkiem, który już po jakimś czasie trafia do szpitala. I choć na pewno ten motyw był wielokrotnie poruszany, to na pewno nie z tak zatrważającym sposobem działania morderców.

Akcja opowiedziana ze strony siostry ofiary morderstwa poszukującej zemsty przeplata się z wątkami dotyczącymi zupełnie innych, aczkolwiek związanych ze sprawą ludzi. Wraz z biegiem czasu uświadamiamy sobie, że to właśnie oni mogą odgrywać dużą rolę w śledztwie, przy czym autor zadbał żebym dowiedzieli się o tym w odpowiednim czasie.
„Zło wcielone” wypełnione jest niebezpieczeństwami, pościgami, strzelaninami i dużą ilością wciągającej akcji, czytelnik brnie w środek śledztwa razem z bohaterami. Widoczny jest malutki zarys wątku miłosnego, którego niestety autor dalej nie pociągnął.

Sam nie wiem dlaczego ale nie spodziewałem się po tej książce czegoś specjalnego. Tym bardziej więc byłem mile zaskoczony i muszę przyznać, że to dobra, pełna akcji książka, która w niektórych momentach naprawdę daje do myślenia. Jeśli autor korzystał tylko i wyłącznie z faktów i to co w „Źle wcielonym” zawarte jest prawdą, śmiało mogę powiedzieć, że w pewnym sensie mnie to przeraża. Oceniam na 4/5.
Baza recenzji Syndykatu ZwB
*Okładka anglojęzyczna bowiem nie znalazłem polskiej(zawarta była razem z 3 innymi powieściami o tak
** Nie wiem jak traktować liczbę stron bowiem w moim wydaniu ma 190, a na innych stronach, anglojezycznych pisze ze 528. Moze odezwe sie z tym do wydawnictwa lub ktoś z was mi pomoże :)

piątek, 6 stycznia 2012

Maurice Jennings - Detektyw Murdoch: Biedny Tom już wystygł

Detektyw Murdoch: Biedny Tom już wystygł
Maureen Jennings
Wydawnictwo Oficynka 
Liczba stron: 358


Do tej pory nieczęsto miałem do czynienia z kryminałami, których akcja nie dzieje się w czasach współczesnych. Przyzwyczajeni jesteśmy do pościgów szybkimi samochodami, strzelanin, oglądania dowodów pod mikroskopem i do podobnych metod, które wydają nam się normalne. Jednak nie zawsze można było znaleźć sprawcę morderstwa za pomocą bardzo dokładnych i profesjonalnych badań i technik. By się o tym przekonać, proponuję odnieść się do powieści: „Detektyw Murdoch: Biedny Tom już wystygł” autorstwa Maureen Jennings, której akcja dzieje się pod koniec XIX wieku. To już trzecia z serii siedmiu książek ukazujących przygody detektywa Murdocha, jednak dla mnie był to pierwszy kontakt z ową postacią.

Pewnego listopadowego dnia William Murdoch dostaje informację o zaginięciu młodego konstabla Wickena, człowieka którego cenił i z którym pracował. Podążając rutynową drogą patrolu, natrafia na opuszczony dom. Znajduje w nim martwego konstabla z dziurą postrzałową w głowie i wiadomością „Życie bez twojej miłości jest nie do zniesienia. Wybacz mi” leżącą obok. Śmierć Wickena bez wątpliwości wygląda na samobójstwo jednak Murdoch nie mogąc w to uwierzyć rozpoczyna śledztwo. Czy uda mu się odkryć tajemnicę śmierci konstabla?

Przez całą książkę przeplatają się dwa nie mające ze sobą zupełnie nic wspólnego wątki, których w żaden sposób nie można na początku połączyć. Z jednej strony śledztwo dotyczące śmierci Wickena, z drugiej opowieść o nieco dziwnej rodzinie, której członkinię wysłano do zakładu dla psychicznie chorych. Wierząc jednak, że wszystko ma jakiś sens, zaufałem autorce i nie zawiodłem się, bowiem Pani Jennings z biegiem czasu łączyła je w coraz bardziej zrozumiałą historię. Powieść wypełniona jest zaskakującymi zwrotami akcji a wraz z postępem śledztwa pojawiają się jeszcze bardziej intrygujące informacje. Nie mogę powiedzieć, by rozwiązanie nie było zaskakujące jednak już jakiś czas przed wyjaśnieniem pojawiają się w głowie podobne myśli.

Detektyw Murdoch wydaje się być jedyną postacią pierwszoplanową, odznacza się niebywałą inteligencją i intuicją, choć często cierpi z przyczyn naturalnych dla każdego człowieka, takich jak ból zęba, czy chęć spędzenia czasu z kobietą.  Jest on najbardziej charakterystycznym bohaterem, przyznać muszę, że on najbardziej zapadł mi w pamięć. Inni bohaterowie, choć bardzo różnorodni, jakby stali z boku, zdarzało mi się też pomylić jednego z drugim.

Autorka świetnie odwzorowała klimat epoki, w której dzieje się akcja, który podczas lektury po prostu się czuje. Czytelnik może sobie dzięki temu wyobrazić jak się żyło w tamtych czasach lub w jaki sposób rozwiązywano zagadki kryminalne. W pewnym sensie zgłębiamy też samych ludzi wtedy żyjących, ich idee i poglądy, m.in. na temat religii.  I to właśnie opinia ławy przysięgłych i innych postaci odnośnie kluczowego wydarzenia zaskoczyła mnie najbardziej, miałem bowiem inne od nich zdanie i całkowicie popierałem Murdocha.

„Biedny Tom już wystygł” to bardzo dobry kryminał świetnie ukazujący realia końca XIX wieku. Detektyw Murdoch ukazuje swój talent do rozwiązywania tajemnic kryminalnych wciągając czytelnika w przygodę wypełnioną nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie bohaterowie, których z jakiegoś powodu ciężko było zapamiętać. Mimo wszystko uważam, że warto po powieść sięgnąć, oceniam ją na 4/5.

 Za możliwość zrecenzowania tej książki bardzo gorąco dziękuję Wydawnictwu Oficynka.
Baza recenzji Syndykatu ZwB

czwartek, 5 stycznia 2012

Dlaczego lubię czytać kryminały?


Chciałbym żeby ta odpowiedź nie liczyła się w konkursie, bowiem książkę-nagrodę miałem już okazję przeczytać ,i nie chciałbym tej przyjemności odbierać komuś innemu. Lekko mijałoby się z celem. Jednak myślę, że na samo pytanie konkursowe odpowiedzieć nie zaszkodzi..

Nigdy nie zastanawiałem się dlaczego lubię czytać kryminały, jak i dlaczego w ogóle lubię czytać. Choć znalezienie odpowiedzi na drugie pytanie nie byłoby aż takie trudne, to z czytaniem kryminałów musiałem się zastanowić.
Myślę, że jednym z aspektów jest to, że im dalej brnę w książkę, tym bardziej ona brnie we mnie. Zaszczepia we mnie to coś, dzięki czemu mogę poczuć się jak bohater powieści. Stojąc lekko z boku, mogę wskazywać potencjalnego mordercę. Mogę wysilać swój mózg, by powiązać fakty i wydarzenia, niczym jakąś nurtującą mnie trudną układankę.
Pewnie nie byłbym taki jaki jestem gdyby nie właśnie te książki. Po prostu w pewien sposób ukształtowały mnie, być może i moją psychikę.
Wpływ na to ma pewnie fakt, że do szczęścia nie potrzebuję historii o miłości a czegoś mającego w sobie więcej akcji, potrafiącego wywołać dreszcze na plecach.
Uwielbiam czytać kryminały, a tym bardziej dobre kryminały, po których mam ochotę sprawdzić czy drzwi od mojego domu na pewno są zamknięte. :)
Kończę pisać ten wpis, bowiem przed domem stoi jakiś zakapturzony człowiek z siekierą i z dziwnym  uśmiechem patrzy się na okno mojego pokoju:)

wtorek, 3 stycznia 2012

Podsumowanie i troche informacji :)

Rok 2011 zleciał raczej szybko, było trochę sukcesów, porażek niestety również. Nie osiągnąłem tak imponujących wyników w czytaniu jak niektórzy, aczkolwiek cieszę się, że czytam, i choć czasami ciężko to jednak znalazłem trochę czasu.
W 2011 roku przeczytałem 42 książki co łącznie daje około 12300 stron.
A odnośnie bloga, zaczęty w styczniu tamtego roku trochę się rozrastał, potem albo stał albo się zmniejszał z mniejszych i większych powodów. Z boku powinien być licznik, wybiło tego trochę jednak zdaje sobie sprawę, że większość z tego to po prostu przypadkowi goście,w niewiadomy sposób trafiający tutaj :D
Rok ten przyniósł mi trochę możliwości w postaci współpracy z tak świetnymi wydawnictwami lub stronami jak Oficynka, Zbrodnia w Bibliotece, Sina Qua Non oraz kontynuacja współpracy z nakanapie.pl. Jestem dozgonnie za to wdzięczny :)

W sprawach osobistych było jak było, w ostatnim czasie nie było mnie tu wcale, po części z braku czasu po części z braku poczucia sensu czegokolwiek.

Obecnie na warsztacie jest "Biedny Tom już wystygł",  który trafił na złą porę w życiu i nie miałem jak przysiąść i napisać recenzji. Powinna się pojawić w najbliższych dniach, mam taką nadzieję.
Czytam teraz "Zło wcielone" Grega Ilesa, bowiem znalazłem w domu i się dobrałem.
A jako, że za dużo tekstu pewnie, to pozdrawiam tych którzy doczytali do końca :) :P
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...