Agnieszka Pruska
Wydawnictwo Oficynka
332 strony
Egzotyczne i dziwne morderstwa
najczęściej spotykałem w kryminałach zagranicznych, gdzie autorzy
nie boją się trochę bardziej popuścić wodzy fantazji. W polskich
tego typu książkach występuje to chyba rzadziej, zdarzają się
zabójstwa, które na prawdę potrafią zaskoczyć i zaszokować,
jednak zazwyczaj są to niczym nie wyróżniające się morderstwa. I
choć każdej śmierci trzeba przyjrzeć się tak samo, to nie
ukrywam, że te dziwne czy egzotyczne sprawy potrafią bardziej
czytelnika wciągnąć. Za jedną z takich książek można w pewnej
części uznać powieść "Literat", debiut literacki
Agnieszki Pruskiej, członkini Oliwskiego Klubu Kryminału.
Mumie znane są nam głównie z filmów
i opowieści o starożytnym Egipcie, gdzie balsamując ciało
zabezpieczało się je przed rozkładem. A co by było gdyby
najprawdziwsza, profesjonalnie zabalsamowana mumia została
znaleziona gdzieś w Polsce? Brzmi nieprawdopodobnie ale...
doświadczyć będzie mogła tego policja gdańska z nadkomisarzem
Barnabą Uszkierem na czele. Na trasie między Sopotem a Gdańskiem
biegacz odnajduje zmumifikowane, w żadnym wypadku sztuczne, zwłoki.
Brzmi intrygująco? A to dopiero początek...
Na pewno nie można tu narzekać na
brak trupów. Mamy morderstwo i dosyć egzotycznie przygotowane
zwłoki, ponadto przyczyna zgonu nie jest zupełnie jasna. Już po
jakimś czasie okazuje się, że morderca nie poprzestaje na jednej
ofierze, pojawiają się kolejne dziwne, odbiegające od schematów
morderstwa. Dochodzi jeszcze do tego sprawa sprzed lat,
przypuszczalnie również dzieło grasującego obecnie seryjnego
mordercy. Autorka potrafi zaintrygować czytelnika, pojawiające się
co jakiś czas ciekawe i przemyślane zabójstwa są niestety jedynym
sposobem na podniesienie napięcia ale o tym za chwile. Można tu
dostrzec pewną schematyczność nie w samych trupach a w sposobie
wprowadzania ich do fabuły. Biorąc pod uwagę liczbę trupów nie
trudno stwierdzić, że policja będzie miała dużo roboty, jednak
jak jest rzeczywiście?
Zawiodą się Ci, którzy oczekiwaliby
pościgów i strzelanin. "Literat" pokazuje przez wielu
uważaną za nudniejszą lecz wciąż ważną stronę pracy policji.
Dużo więc tutaj sprawdzania tropów, oglądania nagrań z kamer,
przepytywania świadków i szukania wszelkich możliwych sposobów
na znalezienie tropu. Morderca nie zostawił bowiem żadnych śladów,
nie ma dowodów i choć czuje się, że policjanci w swej pracy dwoją
się i troją to nie przynosi to żadnych efektów. Właśnie w tych
momentach mozolnej i rutynowej pracy całe napięcie wyparowuje. Nie
przeczę, że dobrze wiedzieć jak pracuje policja jednak trzeba też
czytelnika zaskakiwać i intrygować. Dzieje się tak przez dłuższy
czas, tak że nachodzi czytelnika niepewność czy w ogóle sprawa
posunie się do przodu, czy to celowe zamierzenie czy też autorka nie
ma pomysłu jak pociągnąć fabułę dalej. I nagle po jakimś czasie
pracujący na różnych polach policjanci odnajdują trop i akcja
rusza pełną parą.
"Literat" nie jest złym czy
słabym kryminałem ale gdzieniegdzie trochę mu brakuje. Mamy
przecież bardzo dobry początek, pojawiają się kolejne zabójstwa,
jest duże pole do popisu a mimo to przez długi czas nie pojawiają
się żadne zwroty akcji czy coś co mogłoby zwiększyć tempo
śledztwa. A gdy już się coś takiego pojawia, to z każdej strony,
jakby za sprawą magicznej różdzki. "Literata" czytało
się dobrze aczkolwiek to chyba wszystko, nie mogę niestety
powiedzieć że bardzo mnie wciągnęła.
Za możliwość zrecenzowania tej książki bardzo gorąco dziękuję Wydawnictwu Oficynka.
Baza recenzji Syndykatu ZwB