Krzysztof Bielecki
Książka wydana własnym nakładem poprzez działalność w ramach Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości
154 strony
Niepodważalnie jedną z najciekawszych rzeczy jakie mogą
spotkać aktywnego czytelnika jest odnalezienie, czy to we własnych zbiorach,
czy też w bibliotece lub księgarni, prawdziwej perełki, książki odróżniającej
się na tle innych, oryginalnej i pochłaniającej tego kto po nią sięgnął. Wiąże
się z tym również poznanie autora, o którym wcześniej się nie słyszało a który
zasługuje na to by o nim mówiono. I właśnie tak się stało w moim przypadku. O
Panu Krzysztofie Bieleckim do tej pory nie słyszałem a sądzę, że jego nowa
powieść, „Defekt Pamięci” w pewnym sensie może zasługiwać na miano perełki.
Dlaczego tak sądzę? O tym za chwilę.
Kool Autobee, choć jest tylko pracownikiem biurowym, lubi
swoją pracę w ciasnym boksie z nieodłącznym zapachem tonera. Pewnego ranka, tuż
po przebudzeniu, znajduje na szafce notatkę: „Musisz napisać dwie strony
tekstu”. Ignoruje ją jednak a w następnych dniach z telewizji dowiaduje się o
serii nieszczęśliwych wypadków. Wkrótce zdaje sobie sprawę z tego, że wszystko
zależy od tego czy będzie codziennie wykonywał polecenie z kartki. Zaczyna więc
pisać, poznaje innych „Piszących” mających własne Motywatory, wstępuje do Ruchu
Oporu oraz wplątuje się w niesamowitą historię od której zależy los a nawet
życie „Piszących”.
W książce zawarto wiele ciekawych i oryginalnych pomysłów,
których nie sposób spotkać w innych pozycjach. Na początku powieść wydaje się
raczej normalna i przeciętna, jednak wraz z kolejnymi stronami i rozdziałami
przekonujemy się, ze wcale tak nie jest, a książka wręcz emanuje niezwykłymi,
zaskakującymi rozwiązaniami. Autor miesza w głowie i mąci jednak robi to w jak
najbardziej pozytywny sposób, wciągając czytelnika w tą pełną paradoksów
historię. Pan Krzysztof wyjaśnia czym spowodowana jest konieczność pisania i
robi to w sposób ciekawy, pozwalający na poznanie historii innych ludzi
zmuszonych do tego.
Samo zakończenie to istny majstersztyk. Gdy chwilę po
skończeniu powieści dociera do czytelnika sens przeczytanych słów, wszystko ukształtowane
do tej pory w głowie wali się i obraca o 180 stopni.
Mocnym aspektem „Defektu Pamięci” są ciekawi bohaterowie
oraz ich Motywatory. Wśród innych „Piszących” spotkać można człowieka zjadającego
skręty czy też mężczyznę o srebrnej skórze, który musi pisać, by jego organizm
normalnie funkcjonował. Konsekwencje niewypełnienia dziwnego obowiązku są
różne, od drobnych wypadków po katastrofy na skalę światową. I chociaż
motywatory nie są tylko ujemne to tych którzy chcą poznać ich więcej odsyłam do
lektury.
Z jednej strony, biorąc pod uwagę małą ilość stron, brnie
się przez „Defekt pamięci” naprawdę szybko, z drugiej jednak niemożliwe jest
przeczytanie tej powieści bez kartkowania i cofania się w poszukiwaniu odpowiedzi
na nurtujące nas pytania. To swego rodzaju paradoks, bowiem przy czytaniu tej
krótkiej książki trzeba głowić się o wiele więcej niż w przypadku niektórych znacznie grubszych powieści.
Pozycji takiej jak ta nie czytałem jeszcze nigdy, aczkolwiek
jednego jestem pewien. Był to świetnie zagospodarowany czas i chciałoby się
przeczytać takich powieści więcej. Już dawno nie przeżyłem tak ciekawej i
zakręconej przygody jak właśnie z „Defektem pamięci”. Zdecydowanie warta
polecenia książka.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję autorowi.