piątek, 25 marca 2011

Przeczytaj dziś, zanim nadejdzie Jutro - Wydawnictwo Znak

Chciałbym,choć widzę że nie tylko Ja, napisać o ciekawej akcji jaką organizuje Wydawnictwo Znak.

Ostanie badania czytelnictwa potwierdzają tezę, że Polacy przestają czytać. Szkoła – najbardziej naturalne miejsce – nie wyrabia nawyków czytelniczychco trzeci uczeń i student nie sięgnął w ubiegłym roku po książkę.
Musimy to zmienić! Znak, jako wydawnictwo gromadzące wokół siebie środowisko wybitnych pisarzy, filozofów i naukowców, czuje się szczególnie zobowiązany do promocji kultury czytania. Dlatego przed zbliżającym się Światowym Dniem Książki rozpoczniemy akcję wspierającą czytelnictwo wśród młodzieży Przeczytaj dziś, zanim nadejdzie Jutro.

Zainspirowały nas działania, jakie przeprowadzono w Szwecji w ramach Läsrörelsen [Ruch Czytelnictwa]. Jego twórcy uznali, że wysoki poziom kultury czytania jest niezbędnym warunkiem istnienia demokracji. Początkowo była to inicjatywa intelektualistów i edukatorów, jednak z czasem akcja nabrała rozpędu i włączyły się w nią kolejne instytucje, ministerstwa i rząd Szwecji.
W trakcie projektu uruchomiono ponad 120 programów, w tym Ge dina barn ett språk, czyli Dajmy dzieciom język.
Dzieci i młodzież poproszono o wybranie książek, które mają największe szanse, by zachęcić ich rówieśników do czytania. Jutro Johna Marsdena znalazła się w tym zestawieniu jako jedyna książka spoza Szwecji. Właśnie dlatego zdecydowaliśmy się rozpocząć akcję w momencie wydania tej książki w Polsce.
Akcję przeprowadzono także w miejscach niekojarzonych dotąd z czytaniem – wybrane tytuły były między innymi dołączane w McDonald's do zestawów Happy Meal. Łącznie rozdano 1,2 mln egzemplarzy książek.

Przedstawiliśmy nasz projekt uczniom i nauczycielom. Rozmawialiśmy z młodzieżą o tym, co podoba im się w książkach. Dyskutowaliśmy z pedagogami o tym, jak mogą wykorzystać Jutro do rozmowy o uniwersalnych wartościach. Chcemy pokazać, że można o tych wartościach mówić współczesnym, przystępnym językiem. Że lektury szkolne nie muszą być nudne, a czytanie może być po prostu fajne.
W wyniku współpracy z dr Gabrielą Olszowską, recenzentką ministerialną i dyrektor krakowskiego gimnazjum, powstał szereg materiałów dydaktycznych ułatwiających przeprowadzenie lekcji [m.in. z języka polskiego, języka angielskiego, wiedzy o społeczeństwie].
W ramach akcji chcemy przekazać każdemu gimnazjum i szkole ponadgimnazjalnej zestaw materiałów edukacyjnych, egzemplarz  powieści Johna Marsdena Jutro oraz materiały informujące o konkursie dla uczniów – przesłane materiały stanowić będą komplet narzędzi potrzebnych do przeprowadzenia lekcji.
Kontaktujemy się już ze szkołami, które bezpośrednio zapraszamy do wzięcia udziału akcji – skontaktowaliśmy się już z ponad dwoma tysiącami gimnazjów.

Wszystkie osoby, które chciałyby zgłosić swoją szkołę do udziału w akcji, prosimy o kontakt mailowy: jutro@znak.com.pl
Wkrótce ruszy również oficjalna strona www.seriajutro.pl

Cóż, sądzę że warto o takich akcjach rozmawiać, organizować je, i brać w nich udział, :) 
Co do mnie: Obecnie czytam "Gangstera" właśnie od wydawnictwa Znak :)
 

sobota, 19 marca 2011

Ankieta :)

W związku z tym smutnym incydentem, że nie dotarła do mnie przesyłka w tym tygodniu, stwierdziłem, że nie można marnować weekendu i nic nie przeczytać. Tak więc spojrzałem na swoją malutką półkę z książkami i znalazłem kilka, których jeszcze nie przeczytałem.
I tu rodzi się moje pytanie: o której powieści chcielibyście przeczytać.
Piszcie w komentarzach i głosujcie :) Jestem otwarty na wasze opinie :)







poniedziałek, 14 marca 2011

Konrad Staszewski - Śmierć na śniegu

Śmierć na śniegu
Konrad Staszewski
Wydawnictwo: Fox Publishing
Liczba stron: 208


W ostatnim czasie Polacy a raczej ta część naszych rodaków, która jeszcze sięga po książki, jest raczona wszelkiego rodzaju akcjami propagującymi polską literaturę. Wielu z nich ma raczej marne zdanie o rodzimych powieściach, Ja natomiast nie raz przekonywałem się, że to nieprawda i mam dobre zdanie o naszej literaturze. I w ostatnim czasie znów miałem okazję się o tym przekonać. A to wszystko za sprawą bardzo dobrego, według mnie, polskiego kryminału. Tak, dobrze przeczytaliście, dobry polski kryminał. Mam na myśli debiutancką powieść Konrada Staszewskiego czyli „Śmierć na śniegu” wydane przez Fox Publishing. Autor odnosił sukcesy w wielu konkursach literackich oraz publikował swe teksty w e-zinach.  Przejdźmy jednak do konkretów.

Nasz główny bohater, Krystian Rokicki budzi się pewnej nocy na jakiejś leśnej polanie zasłanej śniegiem, i z niepokojem zauważa że jest całkowicie nagi. Jakby tego było mało, tuż obok niego leży ciało prawdopodobnie martwego czarnego mężczyzny, a na jego plecach leży broń. Jak nie trudno się domyślić, zostaje aresztowany pod zarzutem zabójstwa na tle rasistowskim i nie pomaga mu nawet to, że sam pracuje w policji. Nie martwi się jednak, bo wie, że przyjaciel może zapewnić mu alibi. Ten jednak jak się okazuje także został zamordowany i gdy Rokicki zaczyna się martwić o swoją najbliższą przyszłość, na pomoc przychodzi nieznany mu dotąd detektyw Mierzejski. Wkrótce okazuje się, że detektyw jest wrogiem tego samego człowieka, który na siłę próbował wrobić bohatera w morderstwo, czyli komisarza Orlickiego. A ten zamieszany jest w całą masę ciemnych spraw owianych tajemnicami, poczynając na odmowie podjęcia się śledztwa związanego z podpaleniem żydowskiej kamienicy a kończąc na podejrzanych znajomościach. Jednak co wspólnego ma komisarz Orlicki i pożar sprzed kilku lat z Rokickim i Mierzejskim? Dlaczego Orlicki odmówił prowadzenia śledztwa? W końcu: kto zabił mężczyznę znalezionego w lesie i przyjaciela Rokickiego, Rakowieckiego? Pytań jest wiele, tyle też jest tajemniczych zagadek. Sposób w jaki autor wprowadza do życia mniejsze historie powiązane z głównym wątkiem, a wraz z nimi nowych bohaterów, jest po prostu świetny. Wiąże się to jednak z tym, że w kilku momentach musiałem zatrzymać się i przeczytać dany fragment jeszcze raz, bo po prostu się zgubiłem i nie wiedziałem co się dzieje.

Autor przedstawił całą sytuację za pomocą motywu dobrych i złych policjantów. Po pewnym czasie tworzy się tu grupa tych dobrych, prężnie walcząca ze spiskiem ze strony złego policjanta. A czytelnik? Mógłby stać z boku, ale w tej powieści aż chce się włączyć do śledztwa, kibicować, rozwiązywać zagadki, zrobić wszystko by dowieść niewinności głównego bohatera. A ten, bo warto o tym wspomnieć, nie jest jakimś superbohaterem, nie ma nadprzyrodzonych zdolności pomagających mu w tym co robi. Jest zwykłym człowiekiem, i to wyraźnie widać. Jak każdemu zdarzają mu się wpadki, jak ta gdy po rozwaleniu sobie ręki na płocie musiał spędzić kilka tygodni w szpitalu. Ważne dla polskiego czytelnika mogą być tu miejsca wydarzeń. Łatwiej przecież wyobrazić sobie całą sytuacje, jeśli dzieje się w Katowicach lub w Krakowie, niż gdyby działo się w jakimś amerykańskim miasteczku. Tym bardziej, jeśli ktoś w tych miastach mieszka, może wręcz podróżować po nim wraz z bohaterem.

Dodatkowo, zostawiając na chwilę wątki kryminalne, autor dodał tu wątek miłosny, chociaż bardziej wypadałoby powiedzieć erotyczny. Co jakiś czas czytamy o jego kolejnym razie, nie ważne czy jest w domu, w samochodzie czy w szpitalu. Wprawdzie jest też mowa o uczuciach głównego bohatera, jednak coś mi tu nie pasowało. Śmierć najbliższych osób przyjmował ze spokojem i mógł zdradzić osobę, z którą jest bez mrugnięcia okiem. Optymista, po przeczytaniu powieści zauważy, że z tym wszystkim wiązały się czasami naprawdę zabawne sytuacje, jednak Ja jakoś nie mogłem się przekonać do Rokickiego. Za to bardzo przypadli mi do gustu zawsze opanowany i gotowy do działania detektyw Mierzejski, oraz jego wtyczka w opozycji, z którym jest psychicznie związany, Landorf.

Powieść ma 208 stron, i wszystko czego do świetności w kryminale potrzeba. Są pościgi, napady, strzelaniny, przesłuchania, ponadto fabuła rozwija się doskonale. I choć pościgi i reszta zostają, naprawdę czuję duży niedosyt w stosunku do fabuły. Do połowy powieści autor wprowadza wiele rozgałęzień i nowych historii, a potem wyjaśnia wszystko pokrótce, tak jakby miał limit tych 208 stron, jakby musiał na siłę wszystko skracać. Czuje się tak samo jak ktoś zaczyna coś mówić, potem urywa, i nie chce powiedzieć o co chodzi. Przecież z tymi wszystkimi historiami pobocznymi, książka ma potencjał na dwa razy tyle stron.

Dostajemy więc do rąk powieść dobrą, potrafiącą zaskoczyć czytelnika, z wszystkim czego kryminałowi potrzeba, z dobrze przedstawioną fabułą oraz ciekawymi bohaterami lecz strasznie krótką, przez co nie rozwiniętą do granic możliwości. Sam oceń, czytelniku, czy warto, jednak zapewniam, że nie będziesz żałował. Powieści dałem 5/5 za to jak mnie wciągnęła i za silne pozytywne aspekty, jednak gdybym miał taką możliwość byłoby to raczej 4,5/5. Mocno polecam.

Książkę otrzymałem jako egzemparz recenzencki od serwisu nakanapie.pl któremu chciałbym za to podziękować.
Baza recenzji Syndykatu ZwB

wtorek, 8 marca 2011

William Shakespeare - Makbet

Makbet
William Shakespeare
Wydawnictwo GREG
Liczba stron: 136(100 + opracowanie)

Długo zastanawiałem się czy Ja, jako uczeń jeszcze, lub czy jakikolwiek uczeń, jest w stanie sprostać zrecenzowaniu jakiejkolwiek lektury. Są one przez nich raczej znienawidzone, kojarzą się tylko z nudnymi lekcjami j. polskiego, wszyscy myślą o nich jako o nieciekawych, nie wnoszących żadnej rozrywki książkach, które trzeba tylko na szybko przeczytać, by potem mieć spokój. Czy tak jest naprawdę? Stwierdziłem, że warto spróbować podjąć się zadania zrecenzowania lektury. A wszystko to przez to, że szkoła dostarczyła mi swego rodzaju obowiązek jakim było przeczytanie tragedii Williama Szekspira jaką jest „Makbet”.

Tak więc cofamy się do XI w. na ziemie Szkocji i Anglii. Odnoszący na polu bitwy wódz armii szkockiej, Makbet, dowiaduje się od trzech wiedźm, że zostanie tanem Cawdoru a następnie królem Szkocji. Naturalnie wówczas jeszcze w to nie wierzy. Jego podejście do przepowiedni zmienia się gdy faktycznie zostaje tanem Cawdoru. Jego jakże charyzmatyczna żona, Lady Makbet, przekonuje go by nie czekać, lecz wziąć los w swoje ręce i przyśpieszyć ukoronowanie Makbeta poprzez zabójstwo obecnego na tronie króla Duncana. Postanawiają zrobić to, nie zdając sobie sprawy z czym to się wiążę. Król bowiem nie będzie jedyną ofiarą, a będzie nim każdy kto stanie na drodze Makbeta do władzy.
Niestety, choć nie można narzekać, że w lekturze nic się nie dzieje, ma ona takie momenty, kiedy po prostu była nużąca.

Bardzo dobrze pokazane jest jak żądza władzy potrafi wpłynąć na psychikę człowieka. Makbet, na początku strachliwy i zaniepokojony zmienia się w bezwzględnego mordercę zdolnego zabić każdego na jego drodze. Z Lady Makbet jest wręcz przeciwnie, na początku opanowana i bezwzględna, przy kolejnych zabójstwach traci powoli rozum, tylko po to by na końcu popełnić samobójstwo. W pewnym sensie, to wszystko nas przestrzega przed dążeniem do władzy, bo kto chciałby zostać bezuczuciowym i bezwzględnym zabójcą, lub skończyć jak Lady Makbet.

To o czym należy wspomnieć to uniwersalizm powieści. Są w niej bowiem przedstawione wątki obecne także w dniu obecnym, w XXI wieku. Mowa tu, np. o sposobie na życie jakim jest zmierzanie po trupach do celu. Choć teraz nie ma tak bezwzględnych ludzi by dosłownie zabijać się o stanowiska, to dobrze wiemy, że wiele z nich jest w stanie zrobić wiele. Jest tu także dziś obecny motyw winy i kary, znany nie tylko z literatury a także z życia codziennego.

Powieść ma tylko 100 stron i ma swój specyficzny Szekspirowski styl. Dla jednych więc te 100 stron to udręka, a inni bez narzekania przeczytali by jeszcze. Dla tych pierwszych ostatnia strona to wybawienie, dla reszty może okazać się to nieco szybkim zakończeniem. Ja jednak żadnego niedosytu nie odczułem, zakończenie było dobre i konkretne i nie ma się na co użalać.

Podsumowując jest to lektura, którą powinno się przeczytać, niekoniecznie ze względu na szkolny obowiązek, lecz na przesłanie i ostrzeżenie przed dążeniem do władzy. Daję tej powieści ocenę 3/5 głównie ze względu na to, że niezbyt lubię styl w jakim pisano tragedie i na to że momentami mnie nużyła.
Książkę wypożyczyłem z Miejsko Gminnej Biblioteki Publicznej im. S. Przybyszewskiego w Kruszwicy.
_____________________________________________________________
 Z powodu szkolnych obowiązków i choroby, objawiającej się także w gorączce uniemożliwiającej czytanie, nie miałem możliwości skupić się na czytaniu,stąd moja tymczasowa nieaktywność. Liczę jednak że teraz będzie lepiej, już po wizycie u lekarza. Recenzja ta była swego rodzaju próbą,czy już jest wszystko ok. Jak wyszło,oceniajcie sami.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...