William Shakespeare
Wydawnictwo GREG
Liczba stron: 136(100 + opracowanie)
Długo zastanawiałem się czy Ja, jako uczeń jeszcze, lub czy jakikolwiek uczeń, jest w stanie sprostać zrecenzowaniu jakiejkolwiek lektury. Są one przez nich raczej znienawidzone, kojarzą się tylko z nudnymi lekcjami j. polskiego, wszyscy myślą o nich jako o nieciekawych, nie wnoszących żadnej rozrywki książkach, które trzeba tylko na szybko przeczytać, by potem mieć spokój. Czy tak jest naprawdę? Stwierdziłem, że warto spróbować podjąć się zadania zrecenzowania lektury. A wszystko to przez to, że szkoła dostarczyła mi swego rodzaju obowiązek jakim było przeczytanie tragedii Williama Szekspira jaką jest „Makbet”.
Tak więc cofamy się do XI w. na ziemie Szkocji i Anglii. Odnoszący na polu bitwy wódz armii szkockiej, Makbet, dowiaduje się od trzech wiedźm, że zostanie tanem Cawdoru a następnie królem Szkocji. Naturalnie wówczas jeszcze w to nie wierzy. Jego podejście do przepowiedni zmienia się gdy faktycznie zostaje tanem Cawdoru. Jego jakże charyzmatyczna żona, Lady Makbet, przekonuje go by nie czekać, lecz wziąć los w swoje ręce i przyśpieszyć ukoronowanie Makbeta poprzez zabójstwo obecnego na tronie króla Duncana. Postanawiają zrobić to, nie zdając sobie sprawy z czym to się wiążę. Król bowiem nie będzie jedyną ofiarą, a będzie nim każdy kto stanie na drodze Makbeta do władzy.
Niestety, choć nie można narzekać, że w lekturze nic się nie dzieje, ma ona takie momenty, kiedy po prostu była nużąca.
Bardzo dobrze pokazane jest jak żądza władzy potrafi wpłynąć na psychikę człowieka. Makbet, na początku strachliwy i zaniepokojony zmienia się w bezwzględnego mordercę zdolnego zabić każdego na jego drodze. Z Lady Makbet jest wręcz przeciwnie, na początku opanowana i bezwzględna, przy kolejnych zabójstwach traci powoli rozum, tylko po to by na końcu popełnić samobójstwo. W pewnym sensie, to wszystko nas przestrzega przed dążeniem do władzy, bo kto chciałby zostać bezuczuciowym i bezwzględnym zabójcą, lub skończyć jak Lady Makbet.
To o czym należy wspomnieć to uniwersalizm powieści. Są w niej bowiem przedstawione wątki obecne także w dniu obecnym, w XXI wieku. Mowa tu, np. o sposobie na życie jakim jest zmierzanie po trupach do celu. Choć teraz nie ma tak bezwzględnych ludzi by dosłownie zabijać się o stanowiska, to dobrze wiemy, że wiele z nich jest w stanie zrobić wiele. Jest tu także dziś obecny motyw winy i kary, znany nie tylko z literatury a także z życia codziennego.
Powieść ma tylko 100 stron i ma swój specyficzny Szekspirowski styl. Dla jednych więc te 100 stron to udręka, a inni bez narzekania przeczytali by jeszcze. Dla tych pierwszych ostatnia strona to wybawienie, dla reszty może okazać się to nieco szybkim zakończeniem. Ja jednak żadnego niedosytu nie odczułem, zakończenie było dobre i konkretne i nie ma się na co użalać.
Podsumowując jest to lektura, którą powinno się przeczytać, niekoniecznie ze względu na szkolny obowiązek, lecz na przesłanie i ostrzeżenie przed dążeniem do władzy. Daję tej powieści ocenę 3/5 głównie ze względu na to, że niezbyt lubię styl w jakim pisano tragedie i na to że momentami mnie nużyła.
Książkę wypożyczyłem z Miejsko Gminnej Biblioteki Publicznej im. S. Przybyszewskiego w Kruszwicy.
_____________________________________________________________
Z powodu szkolnych obowiązków i choroby, objawiającej się także w gorączce uniemożliwiającej czytanie, nie miałem możliwości skupić się na czytaniu,stąd moja tymczasowa nieaktywność. Liczę jednak że teraz będzie lepiej, już po wizycie u lekarza. Recenzja ta była swego rodzaju próbą,czy już jest wszystko ok. Jak wyszło,oceniajcie sami.
Tak więc cofamy się do XI w. na ziemie Szkocji i Anglii. Odnoszący na polu bitwy wódz armii szkockiej, Makbet, dowiaduje się od trzech wiedźm, że zostanie tanem Cawdoru a następnie królem Szkocji. Naturalnie wówczas jeszcze w to nie wierzy. Jego podejście do przepowiedni zmienia się gdy faktycznie zostaje tanem Cawdoru. Jego jakże charyzmatyczna żona, Lady Makbet, przekonuje go by nie czekać, lecz wziąć los w swoje ręce i przyśpieszyć ukoronowanie Makbeta poprzez zabójstwo obecnego na tronie króla Duncana. Postanawiają zrobić to, nie zdając sobie sprawy z czym to się wiążę. Król bowiem nie będzie jedyną ofiarą, a będzie nim każdy kto stanie na drodze Makbeta do władzy.
Niestety, choć nie można narzekać, że w lekturze nic się nie dzieje, ma ona takie momenty, kiedy po prostu była nużąca.
Bardzo dobrze pokazane jest jak żądza władzy potrafi wpłynąć na psychikę człowieka. Makbet, na początku strachliwy i zaniepokojony zmienia się w bezwzględnego mordercę zdolnego zabić każdego na jego drodze. Z Lady Makbet jest wręcz przeciwnie, na początku opanowana i bezwzględna, przy kolejnych zabójstwach traci powoli rozum, tylko po to by na końcu popełnić samobójstwo. W pewnym sensie, to wszystko nas przestrzega przed dążeniem do władzy, bo kto chciałby zostać bezuczuciowym i bezwzględnym zabójcą, lub skończyć jak Lady Makbet.
To o czym należy wspomnieć to uniwersalizm powieści. Są w niej bowiem przedstawione wątki obecne także w dniu obecnym, w XXI wieku. Mowa tu, np. o sposobie na życie jakim jest zmierzanie po trupach do celu. Choć teraz nie ma tak bezwzględnych ludzi by dosłownie zabijać się o stanowiska, to dobrze wiemy, że wiele z nich jest w stanie zrobić wiele. Jest tu także dziś obecny motyw winy i kary, znany nie tylko z literatury a także z życia codziennego.
Powieść ma tylko 100 stron i ma swój specyficzny Szekspirowski styl. Dla jednych więc te 100 stron to udręka, a inni bez narzekania przeczytali by jeszcze. Dla tych pierwszych ostatnia strona to wybawienie, dla reszty może okazać się to nieco szybkim zakończeniem. Ja jednak żadnego niedosytu nie odczułem, zakończenie było dobre i konkretne i nie ma się na co użalać.
Podsumowując jest to lektura, którą powinno się przeczytać, niekoniecznie ze względu na szkolny obowiązek, lecz na przesłanie i ostrzeżenie przed dążeniem do władzy. Daję tej powieści ocenę 3/5 głównie ze względu na to, że niezbyt lubię styl w jakim pisano tragedie i na to że momentami mnie nużyła.
Książkę wypożyczyłem z Miejsko Gminnej Biblioteki Publicznej im. S. Przybyszewskiego w Kruszwicy.
_____________________________________________________________
Z powodu szkolnych obowiązków i choroby, objawiającej się także w gorączce uniemożliwiającej czytanie, nie miałem możliwości skupić się na czytaniu,stąd moja tymczasowa nieaktywność. Liczę jednak że teraz będzie lepiej, już po wizycie u lekarza. Recenzja ta była swego rodzaju próbą,czy już jest wszystko ok. Jak wyszło,oceniajcie sami.
Kuruj się i zdrowiej i omijaj choroby, żebyś do pisania recenzji był zawsze gotowy :D
OdpowiedzUsuńRecenzowanie lektur szkolnych kojarzy mi się z zadaniami domowymi - napisz recenzję do... i zawsze był ten jęk, ryk, westchnięcie uczniów - nie, prosimy...! :) Właściwie nigdy nie recenzowałam lektury dla przyjemności -taka recenzja miała mieć ściśle określoną budowę itd. Dopiero teraz próbuje przemycić w recenzji jakiś ułamek oryginalności, pisać jak lubię, a nie jak mi karzą.
Dziękuję za miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńNo ja właśnie chciałem sprawdzić jak to jest z recenzowaniem lektury,wyszło jak wyszło :)
Przede wszystkim szybkiego powrotu do zdrowia ;) Shakespeara bardzo lubię, Makbeta czytało mi się z przyjemnością, chociaż nie jest to moje ulubione dzieło tego pana ;) Masz rację, lektury źle się kojarzą, w wielu przypadkach całkiem niesłusznie. Bo czy "Zbrodnię i karę" można nazwać słabą książką? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Shakespeare'a w całości i skupieniu czytałam tylko Romea i Julie. może nadejdzie czas, że i Makbeta w pełni poznam.
OdpowiedzUsuńHa pamiętam kartkówki z Makbeta. Co lepsze tę lekturę jako jedną z nielicznych zapamiętałam. Myślę, że uczniowie tak myśli, bo książki im są tak jakby na siłę wciskane i nie czytają z własnej woli, a przymuszonej. Z czasem człowiek dojrzeje i do lektur szkolnych:)
OdpowiedzUsuńDziękuje za życzenia powrotu do zdrowia.
OdpowiedzUsuńNo tak,mnie z Makbeta czeka jeszcze wypracowanie pisane w klasie i zaległa kartkówka.
Ja tam lektury czytam, niektóre bez zmuszania,bo i tak są ciekawe.
Wiem że czytałem jądro ciemności a nie wiedziałem że to lektura :)
Zdarzają się lektury całkiem ciekawe, które zaczyna się czytać od razu z pozytywnym nastawieniem. Jednak takich jest niewiele. "Makbeta" przeczytam, gdy będzie moją lekturą.
OdpowiedzUsuńNieśmiało pozwolę sobie dodać Ciebie do obserwowanych, ciepło pozdrawiam z Bydgoszczy :)
OdpowiedzUsuń