Agatha Christie
Wydawnictwo Dolnośląskie
Liczba stron: 278
Na górze pani Honeycott otworzyła pierwsze drzwi. Tommy i Tupence szli tuż za nią. Naraz gospodyni cofnęła się, gwałtownie chwytając powietrze. Na sofie leżała nieruchomo kobieta w gronostajach i czerni. Jej twarz, piękna, bezduszna twarz dużego, uśpionego dziecka, była nietknięta. Rana znajdowała się na skroni... Taki właśnie opis możemy znaleźć na tylnej okładce „Śledztwa na cztery ręce” Agathy Christie. Spodziewałem się tu, jak w większości powieści tej autorki raczej tylko jednego długiego śledztwa, więc zdziwiłem się, gdy odkryłem, że jest to zbiór opowiadań. Czy to źle? Niekoniecznie. Jednak zacznijmy od początku.
Wszystko zaczyna się, gdy znudzone wrażeń małżeństwo Tommy’ego i Tuppence Beresfordów otrzymuje propozycję współpracy ze Scotland Yardem i w celu nawiązania kontaktu z rosyjskimi szpiegami przejmuje podupadającą agencję szpiegowską. Dzięki temu mają oni pomóc władzom a przy okazji mogą skorzystać z okazji i załapać się na przygodę.
Dostajemy więc dosyć dużą jak na jedną powieść ilość zagadek do rozwiązania, które praktycznie w żaden sposób(nie biorę pod uwagę tych samych bohaterów) nie są ze sobą powiązane oraz raczej nie skomplikowaną fabułę. Dodatkowo, miałem wrażenie, że autorka chciała jak najszybciej skończyć wątek z rosyjskimi szpiegami, by zająć się innymi, może dla niej ciekawszymi sprawami. A szkoda, bo z chęcią przeczytałbym to co, zdaje się, w powieści pominięto. Jakiś większy spisek międzynarodowy byłby tu dobrym rozwiązaniem.
Warto wspomnieć także o tym, że główni bohaterowie przy okazji każdego nowego śledztwa próbują upodobnić się do znanych już z literatury detektywów. Trudno wyrazić mi swoje odczucia na ten temat. Jednym może się to wydać ciekawe i zabawne a innym po prostu lekko irytujące. Mi natomiast nie przypadło to do gustu, było w jakiś sposób żenujące. Ponadto w niektórych momentach dało się zauważyć, że sprawy rozwiązywane są przez przypadek lub czysto intuicyjnie, a czasami wskazywano podejrzanego bez jakichkolwiek dowodów na jego winę. No cóż, mi to się wydało trochę dziwne i odstające od innych powieści Christie.
Jak każdy zbiór opowiadań, także tutaj trudno jest oceniać, bo pojawiają się zarówno dobre i przemyślane przypadki, jak i te trochę gorsze i lekko pokręcone. Takie skomplikowane oraz dla przeciwieństwa banalnie proste. Podczas czytania jednego opowiadania, już po opisie sytuacji, miałem w głowie tylko jedno słowo, które pojawiło się na końcu jako rozwiązanie. I choć jest kilka opowiadań słabszych, większość pozostaje jednak na dobrym poziomie.
Pod koniec, mogę podpiąć się pod opinię przeze mnie przeczytaną, że powieść tą należy traktować z lekkim przymrużeniem oka. Wciąż jest to powieść dobra, choć słabych punktów można kilka naliczyć. Dobre rozwiązanie, na wolny dzień, gdy chce się odpocząć i nie zajmować głowy jakimiś większymi śledztwami. Powieści daje ocenę 4/5 i myślę, że warto jednak po nią sięgnąć, w celach czysto relaksacyjnych.
Książkę wypożyczyłem z Miejsko Gminnej Biblioteki Publicznej im. S. Przybyszewskiego w Kruszwicy.
W ostatnim czasie nic nie publikowałem, było to spowodowane nawałem zajęć związanych ze szkołą.
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Oj... Szkoła to największe zło :) Mi też już się zaczęło jeżdżenie na uczelnie. Mam nadzieję, że nie będzie aż tak źle w tym semestrze...
OdpowiedzUsuńJa wciąż jeszcze nie sięgnęłam po kryminały Christie. Jednak zacznę chyba od innej pozycji, bo opowiadań nie lubię - za szybko się kończą ;).
OdpowiedzUsuńLena173: Zobaczysz, nie będzie źle: Ja po prostu sporo sprawdzianów miałem, itp.
OdpowiedzUsuńMaya: no właśnie kończą się szybko, i to może być plus ale raczej jeśli ktoś nie lubi ślęczeć długo w jednym śledztwie : )
Lubię p. Christie, ale ta akurat książka jakoś mi nie podeszła...
OdpowiedzUsuńNo niby nie będzie :) Gorąco zrobi się za po połowie czerwca, gdy zaczną się egzaminy... Cud, miód i orzeszki :) Czasami myślę, że dużo lepiej byłoby powrócić do szkoły średniej.
OdpowiedzUsuńAnek7:Nawet rozumiem twoje podejście.
OdpowiedzUsuńLena173: No tak, Ja szkoła średnia więc narazie nie mogę narzekać :)
Hmm historie detektywistyczne to chyba raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńZ miłą chęcią tutaj zawitałam -tym bardziej, że panów czytających trochę mało w tym blogowym świecie.
Za panią Christie już dawno miałam się zabrać -jakkolwiek to brzmi... Muszę kiedyś nadrobić te moje zaległości. Pozdrawiam!
Kiedyś planowałam przeczytać coś Agathy Christie, ale nigdy nie mogłam znaleźć czasu. Być może wrócę jeszcze w przyszłości do tego pomysłu.
OdpowiedzUsuńBellatriks-hmm, może się przyda jakieś nie żeńskie spojrzenie na książki :)
OdpowiedzUsuńA do Christie - no cóż, polecam :)
Ania - Chyba warto :)
Myślę, że się przyda :)
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo zraziłam się do tej autorki i od tej pory unikam jej książek. Może kiedyś jeszcze się przełamię:)
OdpowiedzUsuńBellatriks: tak wiec jestem :)
OdpowiedzUsuńDominika Anna: A można wiedzieć dlaczego się zraziłaś?:)Dobrze było by wiedziec:)
Chętnie sięgnę po kryminał Agathy Christie, ale na razie jestem raczej w nastroju na paranormale. Niemniej, bardzo dobra recenzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Charlotte
Jeszcze nie przeczytałam żadnej z książek Christie, ale już od dawna mam zamiar się za nie zabrać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i też dodaję do obserwowanych :)
Charlotte: Nikt tu nie nakazuje czytać Christie, Ja po prostu lubię po jej powieść sięgnąć czasami. :)
OdpowiedzUsuńVanilla: Daj znać jak sięgniesz po jakąś pozycje :)
o Christie zaczytałam się już wielu opinii. jedni ją kochają, inni nienawidzą mówiąc, że wszystkie książki identyczne. moja przygoda z nią dopiero się rozpocznie. na półce wyczekuje już 'Noc w bibliotece'. mam nadzieje, że mnie nie zawiedzie.
OdpowiedzUsuńA ja lubię czasem coś na odpoczynek. Agatha Christie zdaje się być idealna. Chyba mam ochotę do niej wrócić niebawem.
OdpowiedzUsuń@Varia, na pewno Cię nie zawiedzie. Nie wierz tym, którzy nie cenią Christie.
"Noc w bibliotece" nie czytałem,ale jeśli będę w bibliotece i będzie to wezmę i może Ci przybliże. :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, Ja też mam już tak jakoś z Agathą Christie,że co jakiś czas wracam i sięgam po 2-3 jej książki. :)
Ja właśnie po lekturze. Niektóre odczucia mamy podobne, inne zaś całkiem różne. Mi również nie przypadła do gustu forma opowiadań i trochę się zawiodłam, bo to moje pierwsze spotkanie z autorką i właśnie liczyłam na prawdziwe, długie śledztwo a te właśnie szybko przelatywały. I zgodzę się z tym pominięciem wątku rosyjskich szpiegów tak naprawdę nie wiadomo o co chodziło. A co do różnic to moim zdaniem całkiem zabawnie było gdy w ostatnim opowiadaniu bohaterowie wcielali się w Herculesa Poirota.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://aleksandraczyta.blox.pl/html