środa, 27 lutego 2013

A.S Litwinowie - Wszystkie dziewczyny kochają brylanty

Wszystkie dziewczyny kochają brylanty
Anna i Siergiej Litwinowie
Wydawnictwo Oficynka
338 stron


Zazwyczaj w książkach i filmach o zaginionych skarbach jeśli już udaje się odnaleźć te upragnione kosztowności, to dzieje się to pod sam koniec. Przez większość czasu bohaterowie analizują wskazówki czy też mapy prowadzące tajnych skrytek by następnie je odnaleźć. „Wszystkie dziewczyny kochają brylanty” autorstwa rodzeństwa Anny i Sergieja Litwinow, również można zaliczyć do powieści o poszukiwaniu skarbów. Jednak czy akcja będzie wyglądać podobnie jak w tych znanych już pozycjach? Jest to druga część sagi o młodej Tanii, pierwszą mam za sobą i uspokajam, że nie ma żadnych nawiązań do poprzedniej części.

Tania Sadownikowa jest młodą dziewczyną mieszkającą w Moskwie. Jej znudzona matka, Julia Nikołajewna w poszukiwania swoich francuskich przodków umieszcza ogłoszenia w prasie. Po jakimś czasie otrzymuje list od kobiety podającej się za księżną oraz krewną Rosjanek. Kobiety zbliżają się do tego stopnia, że księżna opowiada swym krewnym o ukrytym skarbie, a na dowód przesyła mapę. Spragniona przygód Tania bez chwili zastanowienia wybiera się więc w podróż w celu odszukania rodzinnego skarbu. Czy uda się jej go odnaleźć i jakie konsekwencje będzie miała ta podróż, warto się przekonać.

Fabuła w książce pędzi naprawdę szybko, jest dynamiczna i pełna przeróżnych, ciekawych zwrotów akcji. Czyta się to dobrze i szybko. Co jakiś czas czytelnik cofa się w czasie o kilkadziesiąt lat by poznawać losy studenta Antona. W jakim celu te retrospekcje są zamieszczone dowiadujemy się dopiero pod koniec, a wcześniej możemy się tylko domyślać. Autorzy bardzo ciekawie prowadzą tę zawiłą intrygę, w którą zamieszana jest również mafia. Rzekłbym, że na 99% nie da rady zgadnąć o co w tym całym zamieszaniu chodzi, bowiem informacje są odkrywane stopniowo a tajemnica spisku odkryta dopiero na końcu. Finał i wyjaśnienie tej historii choć niespodziewane, nie zaskakuje aż tak mocno jak by się chciało. Jest skarb, mafia, ładna bohaterka, nie zabrakło również małego, dobrze wpasowującego się w całość wątku romantycznego.

Bohaterów mamy tu różnych, poczynając od energicznej, uparcie dążącej do celu Tanii, poprzez bezwzględnych członków mafii aż po nader tajemniczą księżną. Do tego jeszcze ojczym bohaterki - były funkcjonariusz KGB, przystojny dziennikarz i wiele innych ciekawych postaci. Tania jest zdecydowanie pozytywną bohaterką i chyba nie da się jej nie lubić. Za każdym razem gdy ma jakieś problemy, a tych trzeba przyznać, jest tu naprawdę dużo, gdzieś w środku chce się, żeby jakoś z tego wybrnęła i wyjaśniła sprawę skarbu.

Wszystko dzieje się w Rosji więc jest okazja by trochę sobie przybliżyć to jak się żyje w tym szczerze mówiąc, pod względem tradycji czy obyczajów, niezbyt mi znanym kraju. Ukazane jest coś w stylu bezprawia, państwo rządzące się własnymi prawami, mafia mająca w kieszeni całe miasta. Trudno mi określić na ile jest to prawdą a na ile fikcją literacką, aczkolwiek stworzyło to ciekawy klimat i uzupełniło chociaż w jakimś małym procencie wiedzę na temat naszych wschodnich sąsiadów.

Choć „Wszystkie dziewczyny kochają brylanty” raczej nie wnosi nic nowego do gatunku to i tak trzeba przyznać, że jest to dobra i ciekawa książka, godna polecenia nie tylko fanom zakręconych opowieści z mafią w tle. Jednak sam nie wiem czemu, ale coś we mnie sprawia że podchodzę do tej książki jak do takiej typowo lekkiej, niezobowiązującej do jakichś głębszych refleksji książki, idealnej na nudny wieczór.

Za możliwość zrecenzowania tej książki bardzo gorąco dziękuję Wydawnictwu Oficynka.
Baza recenzji Syndykatu ZwB

poniedziałek, 11 lutego 2013

Camilla Läckberg - Niemiecki bękart

Niemiecki bękart
Camilla Läckberg
Wydawnictwo Czarna Owca
568 stron

Stieg Larsson, Hening Mankell, Jo Nesbo, Camilla Läckberg. To tylko garstka. Co ich łączy pewnie wiecie. Każdy z nich, jak i od groma innych, niewymienionych, pisze kryminały i pochodzi ze Skandynawii. Dla wielu wielbicieli tego gatunku, skandynawskie kryminały uchodzą za najlepsze. Ja za mało takich pozycji przeczytałem by wygłaszać jakąkolwiek opinie, dlatego też postanowiłem sięgnąć po "Niemieckiego bękarta" Camilli Läckberg. Jest to piąta część sagi o Fjällbace i jej mieszkańcach, jednak nawet bez sięgania po poprzednie części nie ma problemu z odbiorem czy zrozumieniem fabuły.

Erika Falck, pisarka z Fjällbacki podczas robienia porządków na strychu znajduje pamiątki po zmarłej matce a wśród nich zakrwawiony kaftanik oraz hitlerowski medal. Próbując dowiedzieć się czegoś więcej o tym dziwnym, nie pasującym do jej matki znalezisku udaje się do lokalnego historyka, Erika Frankla, by mu go pokazać i zostawić. Nie doczekuje się jednak żadnej odpowiedzi. Po jakimś czasie okazuje się dlaczego: Erik Frankel zostaje znaleziony martwy w swoim domu. Nie zniechęca to jednak Eriki do dalszych poszukiwań w celu odkrycia przeszłości matki. Policja szuka sprawcy morderstwa, tymczasem ona prowadzi własne śledztwo. Czy to możliwe by obie sprawy, wydawałoby się nie mające ze sobą zbyt dużo wspólnego, coś jednak łączyło?

"Niemiecki bękart" jest powieścią wielowątkową, nie tak prostą jak mogłoby się wydawać po opisie. Poza sprawa zabójstwa 80-letniego historyka Erika Frankela jest tu jeszcze kilka wątków pobocznych. Autorka rozwija akcję powoli, naprzemiennie ukazując różnych bohaterów i wydarzenia. Na równi z morderstwem stoi tutaj próba poznania przeszłości matki Eriki Falck i wyjaśnienia tego jak w jej rękach znalazł się tajemniczy hitlerowski medal. Poza tym są jeszcze sprawy rodzinne innych bohaterów oraz odgrywające w powieści dużą rolę retrospekcje. Choć z początku wydają się one zupełnie nieważne, po jakimś czasie okazuje się, że w młodości matki Eriki i jej przyjaciół mogą czaić się błędy i grzechy potrafiące dopaść człowieka po kilkudziesięciu latach. Mimo naprawdę dużej ilości różnych wątków wszystko pozostaje klarowne i zrozumiałe. Nie ma tu żadnego chaosu, już po krótkim czasie czytelnik przyzwyczaja s do przewlekających się wątków.

Bohaterów jest tu co nie miara. Widać, że autorka nie ogranicza się tylko do kilku najważniejszych postaci. Umiejętnie, bez nudzenia czytelnika wprowadza oraz opowiada o losach bohaterów drugoplanowych i dalszych. Równie ważna co policjanci prowadzący śledztwo zabójstwa jest tutaj Erika Falck, córka Elsy, która w przeszłości przyjaźniła się z ofiarą. Ten fakt jest tu bardzo ważny i wpływa na to, że poznajemy również postaci żyjące w Fjällbace podczas wojny. Policjanci w powieści nie są ukazani jako typowi służbiści, mają własne problemy i prywatne życie, które autorka pozwala nam poznać. Läckberg. ukazuje nie tylko główne postacie, lecz ludzi z ich otoczenia: dzieci, męża, rodziców. Tak szczegółowe przybliżanie życia postaci drugoplanowych choć niekoniecznie nudne, wydaje się jednak trochę zbędne. Tak jakby tego wszystkiego było aż za dużo.

Autorka zawarła w książce również problemy niezwiązane bezpośrednio z morderstwem. Mam na myśli przede wszystkim trudy wychowania czy też różnice ideowe potrafiące podzielić zarówno rodziny jak i całe społeczeństwo. To właśnie temat nazizmu i nienawiści do innych pod względem rasowym i pochodzeniowym ludzi przewija się tutaj cały czas. Mamy tutaj więc morderstwo, duchy przeszłości i problemy społeczeństwa. Na szczęście jest tu również odrobina humoru, która dobrze rozładowuje napięcie. Również zakończenie(zaskakujące, a jakże) powieści nie ma w sobie nic do czego mógłbym mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Pierwsze moje spotkanie z Czarną Serią i z Camillą Läckberg, mam jednak wrażanie, że na pewno nie ostatnie. 

Baza recenzji Syndykatu ZwB 

wtorek, 5 lutego 2013

Agatha Christie - Podróż w nieznane

Podróż w nieznane
Agatha Christie
Wydawnictwo Dolnośląskie
247 stron

O autorce kryminałów jaką jest Agatha Christie słyszał chyba każdy. Nie każdy czyta, nie każdy zna jej twórczość jednak większość czytelników wie o kogo chodzi. A jeśli już ktoś zagłębia się w dorobek tej autorki, to przekonuje się o tym, że ma ona do zaoferowania nie tylko kryminały lecz również powieści szpiegowskie czy sensacyjne. Jedną z takich pozycji jest „Podróż w nieznane”, nie znajdzie się tu bowiem żadnego morderstwa, dowodów, motywów czy podejrzanych. Co więc w tej „Podróży...” znajdziemy?

W niewyjaśnionych okolicznościach w różnych częściach świata znikają naukowcy. Wśród nich jest też anglik, Tomasz Betterton. Sprawą jego zniknięcia zajmuje się detektyw Jessop. Śledztwo praktycznie stoi w miejscu, nikt nic nie wie, nawet sama żona Bettertona, która planuje podróż do innego kraju. Jessop podejrzewa, że kobieta jednak coś wie i może doprowadzić go do męża. Niestety umiera ona w wypadku samolotu. Gdy możliwość wyjaśnienia sprawy wymyka się detektywowi z rąk, zauważa on kobietę niezwykle podobną do zmarłej Olivii Betterton, chcącą odebrać sobie życie. Ratuje ją i nakłania ją do udziału w śledztwie. Ta, nie mając nic do stracenia, zgadza się i wyrusza w podróż pełną niebezpieczeństw podszywając się pod żonę naukowca.

Jak już to na początku przedstawiłem, czytelnik ma do czynienia nie z kryminałem lecz z powieścią sensacyjną, czy też może nawet szpiegowską. Jeśli ktoś ma ochotę zapytać czy Pani Christie poradziła sobie tutaj równie dobrze jak przy opisywaniu morderstw to odpowiadam, że raczej tak choć do końca pewien nie jestem. Wynika to po części z tego, że nie czuć tu żadnej presji, bohaterka nie śpieszy się z wyjaśnieniem tajemniczych zniknięć, nie ma więc również aż tak dużego napięcia. Nie zmienia to faktu, że czytelnik pragnie dowiedzieć się kto stoi za wszystkimi zniknięciami. Tym bardziej, że książka pełna jest zwrotów akcji. A jak prezentuje się na tle całej powieści zakończenie? Trzeba przyznać, że jest zaskakujące i na pewno nie jednego zadziwi. Jest to lepsza jak dla mnie część książki, bo mimo że wcześniej cały czas coś się dzieje to dopiero tutaj czytałem naprawdę zaintrygowany. Gdy czytelnik myśli, że już wszystkiego się dowiedział, okazuje się, że autorka ma jeszcze co nieco w zanadrzu.

Są co prawda w powieści detektywi prowadzący śledztwo jednak większość akcja skupia się na poczynaniach nie ich a samodzielnie działającej kobiety udającej Olivię Betterton. Jest ona zdesperowaną kobietą, chce popełnić samobójstwo, nie może przestać myśleć o stracie jakiej doznała i jest to wręcz dobitnie pokazane. A potem dostaje naprawdę nietypową propozycję, przystaje na nią praktycznie bez mrugnięcia okiem i zapomina o wszystkich swoich problemach i smutkach. Zaskakuje również łatwość z jaką podejmuje się tej misji. Wydaje się ona, nie tylko na początku, postacią sztuczną, niezbyt dobrze przemyślaną. O ile bohaterom drugoplanowym i dalszym nie mam nic do zarzucenia (wręcz przeciwnie, jak to u Christie bywa, nie każdy jest tym za kogo się podaje) to ta właśnie mi się nie spodobała.

„Podróż w nieznane” jest jak dla mnie powieścią średnią. Mimo swej akcji i tajemnicy owiewającej zniknięcia naukowców nie wciągnęła mnie na tyle mocno, bym nie mógł się od niej oderwać. Mam jednak za sobą kilkanaście powieści Agathy Christie i wiem, że w żadnym wypadku nie można zrażać się tą jedną raczej przeciętną książką. Oceniam na 3/5 jednak to tylko moja opinia.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...