J.R.R Tolkien
Wydawnictwo Iskry
315 stron
28 grudnia. To właśnie ten dzień
odnotowany jest w kalendarzach wielu osób, przede wszystkim jednak
fanów „Władcy Pierścienia”. Nie muszę wprowadzać żadnej
tajemniczej atmosfery związanej z tym dniem, domyślam się bowiem,
że po tym małym wprowadzeniu większość już wie o co chodzi. 28
grudnia oznacza bowiem polską premierę „Hobbita”, ekranizacji
powieści J.R.R Tolkiena pt. „Hobbit, czyli tam i z powrotem”,
której akcja dzieje się przed wydarzeniami z „Trylogii”. Do
premiery jeszcze niecały miesiąc a duża ilość znajomych już
deklaruje wyjazd do kina i Ja sam jestem ciekaw niektórych
rozwiązań. Tymczasem chciałbym się skupić nie na filmie a na
książce, która ostatnimi czasy wpadła w moje ręce.
Bilbo Baggins jest hobbitem, mieszka w
swym Pagórku i jak nic w świecie ubóstwia ciszę, spokój i dobre
jedzenie. Jak każdy hobbit lubi gości, pod warunkiem że ich zna.
Można się zatem domyślić jaka jest jego reakcja, gdy w jego
przytulnej norce zjawia się czarodziej Gandalf oraz 13 rozgadanych,
głodnych krasnoludów. Szalona kompania odbywa właśnie pełną
przygód podróż do Samotnej Góry opanowanej przez smoka Smauga w
celu odzyskania skarbów swych przodków. Co więcej, Bilbo ma być
14 towarzyszem podróży. Mimo spokojnego usposobienia w niziołku
rozpala się żądza przygód i wkrótce gromada ta wyrusza na pełną
niebezpieczeństw wędrówkę.
Podróżować będą przez tereny
nieznane, tajemnicze, czasami urokliwe i pełne zagrożeń. Przyjdzie
im bowiem przedostać się przez pełne szybkich i żądnych krwi
goblinów Góry Mgliste, pełne tajemnic ciemności Mrocznej Puszczy
oraz kraje spustoszone przez Smauga. Do powieści dołączone są
dwie mapki pomagające rozeznać się w tych terenach.
Mały Bilbo spotka na swej drodze wiele
stworzeń i postaci o jakich nawet nie przyszło mu myśleć podczas
życia w swym Pagórku. Zmierzy się z trollami, goblinami, Worgami i
wieloma innymi niebezpiecznymi potworami. Jeśli jednak ktoś szuka
wielkich bitew rodem z „Władcy Pierścienia” to znajdzie się tu
ich naprawdę niewiele.
Autor nawiązuje swego rodzaju kontakt
z czytelnikiem, momentami zwraca się bezpośrednio do niego i zadaje
retoryczne pytania. Zupełnie tak jakbym nie czytali tej historii a
ktoś nam ją opowiadał. Jest to zabieg ciekawy a opowieści takiej
nie można przerwać słuchać/czytać dopóty dopóki się ona nie
zakończy. Gdy już dotrze się do finału tej przygody nie żałuje
się czasu poświęconego na nią.
Tolkien dba o prawdziwość stworzonego
przez siebie świata, dowodem tego mogą być spotykane od czasu do
czasu elementy tradycji powszechnych w tym świecie. Krasnoludy, elfy
i ludzie śpiewają często pieśni. Czasem odnoszą się one do
obecnego wydarzenia a czasem do jakiejś starej legendy, jak na
przykład do powrotu Throra, Króla spod Góry. Myślę, że można
tu wspomnieć również o specyficznej grze w zagadki, którą mamy
okazje podziwiać kilka razy, a w której stawką może być nawet
życie.
Z opinii innych ludzi dowiedziałem się
o tym, że Hobbit jest pełen humoru. Co prawda było kilka
śmiesznych momentów, gdzie zdarzyło mi się uśmiechnąć czy
zaśmiać, aczkolwiek nie przypominam sobie by działo się to jakoś
często.
Grupa 13 krasnoludów ma dosyć podobne
do siebie imiona co momentami może sprawić trudność. Trudno
czasem przypomnieć sobie konkretnego krasnoluda czytając jakieś
imię. Są krasnoludy które się zapamięta ale są też takie,
które można zapomnieć. Sądzę jednak, że Tolkien liczył się z
możliwością nieogarnięcia imion wszystkich postaci, tym bardziej,
że książka ma tylko około 300 stron.
Wcześniej od Tolkiena czytałem tylko
kawałek „Drużyny Pierścienia”, chociaż z powodów, których
już nie pamiętam jej nie dokończyłem. Teraz gdy mam za sobą
„Hobbita” ponownie myślę, że może kiedyś sięgnę po
„Trylogię” jednak nie jest to nagląca potrzeba.
„Hobbit” jest bardzo ciekawą
powieścią, będącą dla fanów LoTR pozycją raczej obowiązkową.
Przygody Bilba Bagginsa naprawdę potrafią wciągnąć i
zainteresować. Osobiście książkę J.R.R Tolkiena oceniam na 4/5 i
polecam.
Czytałam tą książkę wieki temu,kiedy jeszcze nie było ekranizacji Władcy pierścienia.Bardzo dobra książka.Jakoś nie przypominam sobie,żeby była bardzo śmieszna:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Muszę w końcu zabrać się za Tolkiena:)
OdpowiedzUsuńTwórczość J.R.R Tolkiena, jak do tej pory jest dla mnie obca i chyba się to w najbliższym czasie nie zmieni, ale zamierzam mojemu bratankowi zakupić całą trylogię, bo on jest bardzo nią zaciekawiony.
OdpowiedzUsuńNo nie, ale Władcy nie przeczytać? Wstydź się! :) Dobrze, że przynajmniej z Hobbitem Ci się udało, chociaż ja czytałam Tolkiena w odwrotnej kolejności. Ah, nie mogę się filmu doczekać:)
OdpowiedzUsuńw moim podręczniku od polskiego z zeszłego roku znajdował się fragment "Hobbita", ale niezbyt mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)