poniedziałek, 14 marca 2011

Konrad Staszewski - Śmierć na śniegu

Śmierć na śniegu
Konrad Staszewski
Wydawnictwo: Fox Publishing
Liczba stron: 208


W ostatnim czasie Polacy a raczej ta część naszych rodaków, która jeszcze sięga po książki, jest raczona wszelkiego rodzaju akcjami propagującymi polską literaturę. Wielu z nich ma raczej marne zdanie o rodzimych powieściach, Ja natomiast nie raz przekonywałem się, że to nieprawda i mam dobre zdanie o naszej literaturze. I w ostatnim czasie znów miałem okazję się o tym przekonać. A to wszystko za sprawą bardzo dobrego, według mnie, polskiego kryminału. Tak, dobrze przeczytaliście, dobry polski kryminał. Mam na myśli debiutancką powieść Konrada Staszewskiego czyli „Śmierć na śniegu” wydane przez Fox Publishing. Autor odnosił sukcesy w wielu konkursach literackich oraz publikował swe teksty w e-zinach.  Przejdźmy jednak do konkretów.

Nasz główny bohater, Krystian Rokicki budzi się pewnej nocy na jakiejś leśnej polanie zasłanej śniegiem, i z niepokojem zauważa że jest całkowicie nagi. Jakby tego było mało, tuż obok niego leży ciało prawdopodobnie martwego czarnego mężczyzny, a na jego plecach leży broń. Jak nie trudno się domyślić, zostaje aresztowany pod zarzutem zabójstwa na tle rasistowskim i nie pomaga mu nawet to, że sam pracuje w policji. Nie martwi się jednak, bo wie, że przyjaciel może zapewnić mu alibi. Ten jednak jak się okazuje także został zamordowany i gdy Rokicki zaczyna się martwić o swoją najbliższą przyszłość, na pomoc przychodzi nieznany mu dotąd detektyw Mierzejski. Wkrótce okazuje się, że detektyw jest wrogiem tego samego człowieka, który na siłę próbował wrobić bohatera w morderstwo, czyli komisarza Orlickiego. A ten zamieszany jest w całą masę ciemnych spraw owianych tajemnicami, poczynając na odmowie podjęcia się śledztwa związanego z podpaleniem żydowskiej kamienicy a kończąc na podejrzanych znajomościach. Jednak co wspólnego ma komisarz Orlicki i pożar sprzed kilku lat z Rokickim i Mierzejskim? Dlaczego Orlicki odmówił prowadzenia śledztwa? W końcu: kto zabił mężczyznę znalezionego w lesie i przyjaciela Rokickiego, Rakowieckiego? Pytań jest wiele, tyle też jest tajemniczych zagadek. Sposób w jaki autor wprowadza do życia mniejsze historie powiązane z głównym wątkiem, a wraz z nimi nowych bohaterów, jest po prostu świetny. Wiąże się to jednak z tym, że w kilku momentach musiałem zatrzymać się i przeczytać dany fragment jeszcze raz, bo po prostu się zgubiłem i nie wiedziałem co się dzieje.

Autor przedstawił całą sytuację za pomocą motywu dobrych i złych policjantów. Po pewnym czasie tworzy się tu grupa tych dobrych, prężnie walcząca ze spiskiem ze strony złego policjanta. A czytelnik? Mógłby stać z boku, ale w tej powieści aż chce się włączyć do śledztwa, kibicować, rozwiązywać zagadki, zrobić wszystko by dowieść niewinności głównego bohatera. A ten, bo warto o tym wspomnieć, nie jest jakimś superbohaterem, nie ma nadprzyrodzonych zdolności pomagających mu w tym co robi. Jest zwykłym człowiekiem, i to wyraźnie widać. Jak każdemu zdarzają mu się wpadki, jak ta gdy po rozwaleniu sobie ręki na płocie musiał spędzić kilka tygodni w szpitalu. Ważne dla polskiego czytelnika mogą być tu miejsca wydarzeń. Łatwiej przecież wyobrazić sobie całą sytuacje, jeśli dzieje się w Katowicach lub w Krakowie, niż gdyby działo się w jakimś amerykańskim miasteczku. Tym bardziej, jeśli ktoś w tych miastach mieszka, może wręcz podróżować po nim wraz z bohaterem.

Dodatkowo, zostawiając na chwilę wątki kryminalne, autor dodał tu wątek miłosny, chociaż bardziej wypadałoby powiedzieć erotyczny. Co jakiś czas czytamy o jego kolejnym razie, nie ważne czy jest w domu, w samochodzie czy w szpitalu. Wprawdzie jest też mowa o uczuciach głównego bohatera, jednak coś mi tu nie pasowało. Śmierć najbliższych osób przyjmował ze spokojem i mógł zdradzić osobę, z którą jest bez mrugnięcia okiem. Optymista, po przeczytaniu powieści zauważy, że z tym wszystkim wiązały się czasami naprawdę zabawne sytuacje, jednak Ja jakoś nie mogłem się przekonać do Rokickiego. Za to bardzo przypadli mi do gustu zawsze opanowany i gotowy do działania detektyw Mierzejski, oraz jego wtyczka w opozycji, z którym jest psychicznie związany, Landorf.

Powieść ma 208 stron, i wszystko czego do świetności w kryminale potrzeba. Są pościgi, napady, strzelaniny, przesłuchania, ponadto fabuła rozwija się doskonale. I choć pościgi i reszta zostają, naprawdę czuję duży niedosyt w stosunku do fabuły. Do połowy powieści autor wprowadza wiele rozgałęzień i nowych historii, a potem wyjaśnia wszystko pokrótce, tak jakby miał limit tych 208 stron, jakby musiał na siłę wszystko skracać. Czuje się tak samo jak ktoś zaczyna coś mówić, potem urywa, i nie chce powiedzieć o co chodzi. Przecież z tymi wszystkimi historiami pobocznymi, książka ma potencjał na dwa razy tyle stron.

Dostajemy więc do rąk powieść dobrą, potrafiącą zaskoczyć czytelnika, z wszystkim czego kryminałowi potrzeba, z dobrze przedstawioną fabułą oraz ciekawymi bohaterami lecz strasznie krótką, przez co nie rozwiniętą do granic możliwości. Sam oceń, czytelniku, czy warto, jednak zapewniam, że nie będziesz żałował. Powieści dałem 5/5 za to jak mnie wciągnęła i za silne pozytywne aspekty, jednak gdybym miał taką możliwość byłoby to raczej 4,5/5. Mocno polecam.

Książkę otrzymałem jako egzemparz recenzencki od serwisu nakanapie.pl któremu chciałbym za to podziękować.
Baza recenzji Syndykatu ZwB

13 komentarzy:

  1. Hmm ja powoli przekonuje się do polskich pisarzy, ale to tak mały kroczek po kroczku. Prędzej będę zachęcona do obyczajówek niż do kryminałów. Nie wiem może kiedyś jak bardziej się przekonam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również lubię polską literaturę. :) Kryminały także, więc ten dopisuję do swojej listy i zaczynam się za nim rozglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Molioo jeśli przeczytam to możemy się zamienić albo coś, bo ja aż tak za fantastyką nie przepadam.

    OdpowiedzUsuń
  4. No do polskiej literatury sam chcę się przekonać. :)
    Magia: nie do końca zrozumiałem, bo nigdy się nie wymieniałem z kimś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro tak polecasz to może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo ciekawa recenzja, koniecznie się skuszę na te książkę. Mnie już przekonałeś. Pozdrawiam i zapraszam na mojego skromnego bloga :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Molioo chodzi mi o komentarz, który dodałeś do mojego stosiku, że jeśli będziesz chciał to możemy się wymienić, czyli ja Ci przesyłam książki i Ty mi i zostawiamy je sobie. Bo pisałeś, że po kilka z chęcią byś sięgnął.

    OdpowiedzUsuń
  8. Magia:Nie wiem czy miałbym co Ci dać i nie wiem czy mógłbym przeżyć rozstanie z książką. :)
    Może za jakiś czas,bo narazie jestem niepewny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja wciąż nie mogę się przekonać do polskich pisarzy, chociaż po ostatnim spotkaniu z panami Cichowlas - Kyrcz moje obawy co do przyszłości polskiej literatury odrobinę zmalały.
    Może kiedyś przeczytam "Śmierć na śniegu" - jeżeli kiedykolwiek wpadnie w moje ręce ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja właśnie należę do osób, które nie przepadają za polskimi autorami, ale skoro twierdzisz, że ta książka jest taka dobra, to może przeczytam, jak znajdę trochę wolnego czasu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciągle nie mogę się pozbyć uprzedzeń do książek polskich autorów, choć do polskiej fantastyki się powolutku przekonuję ;) Kryminałów nie lubię.
    Dodaję do odwiedzanych blogów :)

    OdpowiedzUsuń
  12. i tak, może od początku. Ja od dłuższego czasu (jakieś 3-4 lata) zaczytuje się w polskich autorach. I muszę przyznać, że widzę ogromny potencjał. I tu nie chodzi mi o topowych, promowanych przez media autorów, ale przede wszystkim tych mniej znanych, wydających, starających się sprzedać swoje książki, które niejednokrotnie są setki razy lepsze od zagranicznych powieści i od polskich bestsellerów. To pierwsze - drugie... już od jakiegoś czasu myślałam o komentowanej przez ciebie pozycji i coraz bardziej skłaniam się do tego, że któregoś dnia po nią zdecydowanie sięgnę. Choć... no właśnie. Ja lubię, gdy książka ma "to coś". Gdy poza akcją jest jeszcze fabuła, która lepi całość o sprawia że książka stanowi większą wartość...

    OdpowiedzUsuń
  13. No właśnie Sil.. Widzisz: Ty byś mogła być wzorem jeśli już tyle czytasz polskich autorów. A wszyscy widzą jak jest :) Choćby po komentarzach, większość nie jest przekonana do naszych rodzimych książek. I nie należy się na nikogo gniewać lecz ich zachęcać. Dlatego tak ważne są akcję typu "Czytajmy polskich autorów" lub "SPOPA". I nie można zmuszać na siłę a trzeba zrobić tak żeby sam czytelnik się zaciekawił i po daną książkę sięgnął.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...