Adrianna Ewa Stawska
Wydawnictwo Pi
187 stron
Kiedy idziemy do restauracji i otrzymujemy jakieś danie,
zazwyczaj nie wiemy jak ani przez kogo było zrobione. Po prostu delektujemy się
smakiem, nie wiedząc jak wygląda cały proces twórczy od kuchni, czy postępuje
się według ściśle tajnych receptur czy też takich ogólnodostępnych. Świat
kulinarny od kuchni w dodatku oblany soczystym i krwistym sosem zbrodni poznać
można w książce „ Karmiąc zło” Adrianny Ewy Stawskiej, pierwszym tomie cyklu
wydawniczego „Super Kryminał”. Seria ta będzie miała 25 części, obejmować
będzie zarówno klasyki gatunku jak i debiuty obiecujących pisarzy. Przejdźmy
jednak do pierwszej części.
Hubert Renkiel jest wspaniałym kucharzem, restauratorem i
uwielbianą przez publiczność gwiazdą kulinarnych programów telewizyjnych.
Wszystko byłoby jak najbardziej w porządku gdyby nie to, że podczas uroczystego
przyjęcia ten wspaniały szef kuchni ginie. Gdy oficerowie Lonia Antałowicz i
Czesio Wituła docierają na miejsce okazuje się, że Renkiel umarł z powodu
zatrucia azotynem sodu używanym do peklowania mięsa. Czy to możliwe, by jeden z
najlepszych kucharzy w kraju popełnił śmiertelną pomyłkę przy rutynowej
czynności? Czy też może nie była to pomyłka a dobrze przemyślane zabójstwo?
Tylko kto zabił by kochaną przez wszystkich gwiazdę telewizji, i dlaczego?
Wszystko zaczyna się bardzo ciekawie. Jedno morderstwo oraz
kilku podejrzanych, z których każdy miał okazję by zatruć azotynem sodu
jedzenie Renkiela. Każdy z nich ma też w głębi duszy jakiś motyw. Policjanci
szukają więc poszlak i zaczynają przesłuchiwać podejrzanych. Niestety, Ci
którzy wolą akcję pełną pościgów, strzelanin i tym podobnych będą zawiedzieni.
Nie znajdziemy tego w książce, jest tu natomiast przedstawiony mozolny proces
zbierania i łączenia ze sobą informacji w spójną całość. Zakończenie co prawda
nie powala, lecz jest takie jak powinno. Zabójca zostaje odnaleziony, wyjawia
swój motyw i wszystko w kulinarnym świecie wraca do normy. Ma się jednak
wrażenie, że morderca złapany jest za szybko, brakuje tu trochę łączenia
poszczególnych faktów i zeznań w całość.
Dobrą stroną powieści są na pewno jej intrygujący bohaterowie.
Wśród podejrzanych znajdują się takie osobowości jak prawa ręka Renkiela, od
zawsze dorastający w jego cieniu, kochanka z wcześniejszych lat oraz zazdrośni
konkurenci nie potrafiący osiągnąć takich sukcesów jak zmarły. Na pochwałę
zasługuje również druga strona barykady, czyli oficerowie Antałowicz i Wituła,
których po prostu nie da się nie lubić, bowiem często wywołują na naszej twarzy
uśmiech.. Trudno się jednak do kogokolwiek przywiązać biorąc pod uwagę to jak
krótka jest nasza przygoda z nimi. „Karmiąc zło” ma niecałe 200 stron oraz
raczej dużą czcionkę, co w połączeniu powoduje to, że jest na jeden lub
maksymalnie dwa wieczory.
Czytelnik sięgając po „Karmiąc zło” ma szanse zobaczyć jak
skrzętnie strzeże się tajemnic receptur oraz jaka atmosfera panuje w środowisku
kulinarnym. Jest ponadto świadkiem morderstwa i prowadzi śledztwo razem z
oficerami, typując własnych podejrzanych.
Jest to dobra książka, jednak czy zasługuje na miano
superkryminału pewien nie jestem. Wiem jednak, że jest świetną propozycją na
spędzenie wieczoru i że warto po nią sięgnąć. Dlatego też polecam ją oceniając
na 4/5.
Książkę otrzymałem od serwisu nakanapie.pl za co bardzo gorąco dziękuję:)
Baza recenzji Syndykatu ZwB
O, widzę, że mi umknęło kolejne nazwisko na liście polskich kryminalistów. Dopisuję, trzeba będzie nadrobić.
OdpowiedzUsuńDo polskich kryminałów podchodzę ostrożnie, już się raz przejechałam... Ale będę mieć tę pozycję w pamięci :)
OdpowiedzUsuń